Bomba wybuchła blisko polskiego patrolu
Bomba domowej roboty eksplodowała w pobliżu polskich żołnierzy, patrolujących
okolice Karbali w środkowo-południowej strefie stabilizacyjnej w
Iraku.
Wybuch nie ranił żadnego z żołnierzy, nie spowodował też strat w sprzęcie - poinformował w niedzielę PAP major Sławomir Walenczykowski z biura prasowego wielonarodowej dywizji pod polskim dowództwem.
W miejsce, gdzie zaatakowano Polaków, wysłano dodatkowy patrol. Sprawców nie udało się ująć.
Bomby domowej roboty, zwane w wojskowym żargonie "zaimprowizowanym ładunkiem wybuchowym", to jedno z najniebezpieczniejszych narzędzi w walce rebeliantów z siłami koalicji. Bomby takie najczęściej umieszczają oni przy drodze i detonują zdalnie w chwili, kiedy w pobliżu przejeżdżają żołnierze. Ładunki wybuchowe są maskowane śmieciami; czasami bombę wkłada się do zwierzęcej padliny. W lutym na drodze pomiędzy Karbalą i Babilonem żołnierze dywizji znaleźli i unieszkodliwili osiem takich bomb.
Poza atakiem na Polaków, ostatniej nocy wielonarodowa dywizja zanotowała dwa inne incydenty. Około pierwszej w nocy miejscowego czasu hiszpańską bazę Echo w Diwanii ostrzelano z moździerzy.
Dwie godziny później pociski moździerzowe spadły niedaleko obozu Golf w Nadżafie. Do niedawna była to baza hiszpańsko-salwadorska. Po wycofaniu Hiszpanów do Diwanii, skąd wrócą oni do domu, teraz są w niej tylko żołnierze z Salwadoru. Także w tych atakach żadnemu z żołnierzy koalicji nic się nie stało.
Krzysztof Konopka