"Boję się, że Kaczyński wyprowadzi ludzi na ulice"
PiS nie uprawia już polityki, stał się świeckim ruchem religijnym. Boję się, że prezes Kaczyński wyprowadzi ludzi na ulice. I że poleje się krew - mówi prof. Edmund Wnuk-Lipiński w wywiadzie dla tygodnika "Przekrój".
07.12.2010 | aktual.: 07.12.2010 12:16
Według socjologa wyborcy Prawa i Sprawiedliwości są posiadaczami "jedynej prawdy objawionej". - Ma to cechy fundamentalizmu, który charakteryzuje się tym, że my jesteśmy jedynymi depozytariuszami prawdy, ale tej prawdziwej prawy. Wszyscy inni, którzy jej nie podzielają, albo są ignorantami, albo przedstawicielami zła - mówi.
Prof. Wnuk-Lipiński uważa, że jest to już świecka religia. - Ale nie pierwszy raz w historii ludzkości mieliśmy do czynienia z mechanizmami organizującymi zbiorowości religijne do świeckich celów, a tu cele są po części eschatologiczne, ostateczne, bo mitem założycielskim tej mentalności i tego sposobu widzenia świata jest jednak śmierć, czyli katastrofa smoleńska - podkreśla socjolog.
Jak zaznacza, PiS nie uprawia już polityki, ale chce być właśnie skarbcem tej jedynej prawdy. - Gdy prezes Kaczyński brał udział w kampanii prezydenckiej, to Polska była niepodległa. Gdy ją przegrał, Polska stała się kondominium. Logiczny wniosek, który z tego wypływa, jest taki, że Polska jest niepodległa tylko wtedy gdy rządzi PiS. A to już jest wycofanie się polityki - ocenia.
Socjolog przyznaje, iż boi się, że przy obecnych złych emocjach może polać się krew. - Boję się tego, co więcej - bałem się tego podczas nieudanego przeniesienia krzyża w sierpniu. To była ta sytuacja, w której mogłaby się polać krew. I to mogłoby diametralnie zmienić sytuację. Pojawiłby się męczennik. Proszę zwrócić uwagę na tego nieszczęsnego człowieka ekshumowanego miesiąc później - zauważa prof. Wnuk-Lipiński.
- Wygląda na to, przypomnę choćby te nocne marsze z pochodniami, że jeżeli prezes Kaczyński drogą procedur demokratycznych nie zdobędzie władzy, to będzie starał się zaktywizować ulicę - mówi socjolog.