Boją się ich używać, choć mogą uratować życie
Krakowianie skarżą się, że instrukcja obsługi automatycznego defibrylatora zewnętrznego AED jest nieczytelna. Do korzystania z urządzenia zniechęca też ostrzeżenie o odpowiedzialności karnej w przypadku niewłaściwego użycia. Urzędnicy nie widzą jednak problemu i zapewniają, że obsługa AED jest bardzo prosta.
10.02.2011 | aktual.: 11.02.2011 09:40
O ile pierwsza część schematu jest jeszcze w miarę prosta, druga nic nie mówi osobom, które nie znają zasad pierwszej pomocy. - Nie wiem, czy umiałabym z tą instrukcją pomóc poszkodowanej osobie - mówi Małgorzata Bielczyk. - Co mam tutaj zrobić? - pyta, wskazując na drugi element wykresu.
Bartosz Frączek z Polskiej Rady Resuscytacji wyjaśnia, że opis postępowania musi być zwięzły, by osoba, która nie zna zasad pierwszej pomocy nie traciła czasu na czytanie instrukcji. - Człowiek może nie być pewny, jak rozwinąć ten schemat, ale do tego służy już samo urządzenie. Informacja głosowa poprowadzi nas, co robić krok po kroku - informuje.
Mieszkańców takie wyjaśnienia nie przekonują. - To może lepiej, zamiast skomplikowanych wykresów, poinformować użytkownika, że resztę informacji uzyskają po uruchomieniu - proponuje Małgorzata Witek, studentka. Dodatkowo mieszkańców zniechęca ostrzeżenie, które mówi, że użycie defibrylatora niezgodnie z instrukcją podlega odpowiedzialności karnej.
Filip Szatanik z urzędu miasta tłumaczy, że ostrzeżenie jest po to, by zniechęcać do zabawy urządzeniami. - Ponowne doładowanie AED trwa kilka godzin, a właśnie w tym czasie ktoś może naprawdę potrzebować pomocy - zauważa. Bartosz Frączek przyznaje jednak, że taka informacja może zniechęcać do użycia defibrylatora i trzeba zastanowić się nad tym, by ostrzeżenie zniknęło z urządzeń: - Nie wolno się bać udzielać pomocy. Tym defibrylatorem nie da się zrobić krzywdy. Najważniejsze jest wezwanie pomocy, uciskanie klatki piersiowej i uruchomienie AED.