Boją się epidemii
Po śmierci na sepsę trzytygodniowego
chłopczyka mieszkańcy Świnoujscia boją się o zdrowie swoje i
swoich najbliższych - pisze "Głos Szczeciński".
Zmarły we wtorek wieczorem noworodek to trzecia, w ciągu kilku miesięcy, ofiara posocznicy piorunującej w Świnoujściu. Pierwszą, 23 kwietnia, była niespełna trzyletnia dziewczynka. Umarła w szpitalu cztery godziny po jej przyjęciu. Równie gwałtowny przebieg miała choroba w przypadku 16-latka, który zmarł 2 czerwca.
"Jakoś trudno mi uwierzyć, że trzy zgony dzieci w tak krótkim czasie to przypadek" - mówi jedna z mieszkanek Świnoujścia. Niektórzy wskazują na potencjalne źródła zarażenia sepsą.
"Trzeba sprawdzić wodę" - mówi młoda kobieta. "Przecież my w Świnoujściu mamy fatalną wodę. Może w niej jest ta bakteria". Prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz powiedział, że jedyne co miasto może zrobić w tej sytuacji, to podporządkować się wszystkim zaleceniom sanepidu i innych służb zajmujących się sprawą.
W czwartek u Głównego Inspektora Sanitarnego w Warszawie odbyły się w tej sprawie konsultacje. Jeszcze w środę wojewódzki inspektor sanitarny był przekonany, że powinien wystąpić z wnioskiem do wojewody o ogłoszenie stanu zagrożenia epidemiolgicznego sepsą w woj. zachodniopomorskim. Wczoraj odstąpił jednak od tego zamiaru.
"Specjaliści, z jakimi przeprowadzone zostały konsultacje orzekli, że ogłaszanie stanu zagrożenia epidemiologicznego było bezzasadne, bo nic by nie wniosło do poprawy sytuacji" - mówi Kazimierz Brzeski, zastępca państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Szczecinie.
Jednak u osób z najbliższego otoczenia chorych powinna być stosowana chemioprofilaktyka, czyli antybiotykoterapia. Inspekcja sanitarna będzie też szkolić lekarzy POZ i pogotowia ratunkowego. "Uważamy również, że istnieje konieczność informowania społeczeństwa o sposobach przenoszenia choroby, przestrzegania podstawowych zasad higieny" - mówi Renata Opiela, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. "Poinformujemy też, jak powinny się zachowywać osoby, które miały bezpośredni kontakt z chorym".
A zarazić się można, o czym niewielu z nas wie, np. poprzez pocałunek, przebywanie w pobliżu chorego, lub nosiciela bakterii, używanie tych samych naczyń, np. picie z tego samego kubka, karmienie niemowlęcia łyżeczką, oblizaną wcześniej przez mamę. (jask)
Więcej: rel="nofollow">Głos Szczeciński - Boją się epidemiiGłos Szczeciński - Boją się epidemii