Bój o fotel szefa SLD
Walka o fotel przewodniczącego SLD może
stoczyć się między ustępującym sekretarzem generalnym Sojuszu
Markiem Dyduchem a ministrem gospodarki Jackiem Piechotą, jeśli
nie będzie innych kandydatów - uważa dotychczasowy szef partii
Józef Oleksy.
W najbliższą niedzielę krajowa konwencja SLD wybierze w nowe kierownictwo partii. Konwencja ma też zatwierdzić wyborczą deklarację programową Sojuszu.
W minioną sobotę podczas Rady Krajowej ścisłe kierownictwo SLD złożyło rezygnację z funkcji. Oleksy zapowiedział wówczas, że nie będzie ubiegał się o ponowny wybór. Jak zaznaczył, "złożył rezygnację po to, aby mogło powstać nowe kierownictwo".
Najbardziej nową i przekonującą osobą byłby minister rolnictwa Wojciech Olejniczak - powiedział Oleksy. Jak dodał, nie wiadomo jednak, czy zdecyduje się on kandydować na szefa partii. Według informacji PAP, Olejniczak nie chce jednak startować w rywalizacji o kierowanie Sojuszem.
Oleksy ocenił, że w takiej sytuacji "kandydaturą wyraźną" będzie Dyduch, dobrze przygotowany od strony organizacyjnej i z doświadczeniem. Poinformował też, że Piechota postanowił już rywalizować o fotel przewodniczącego. Więc to się rozegra między Dyduchem a Piechotą, jeśli nie będzie innych kandydatów - dodał.
Zdaniem Oleksego, wybór szefa SLD powinien odbyć się spokojnie i w pełnym uzgodnieniu. Nam potrzeba teraz jedności, mobilizacji i rozpędu - podkreślił.
Sam Dyduch przyznał, że nie wyklucza kandydowania na szefa SLD. Gdyby się zdecydował, miałby spore szanse na zwycięstwo - oceniają w nieoficjalnych rozmowach działacze Sojuszu.
Wśród polityków SLD, co wynika także z wypowiedzi Oleksego, zarysowały się dwie koncepcje: wyboru na szefa sprawdzonego organizatora, który poprowadziłby partię, i tu dobrym kandydatem jest właśnie Dyduch. Drugi pomysł to powołanie "nowych, młodych twarzy".
Zwolennikiem pierwszej koncepcji jest m.in. lider podkarpackiego SLD Krzysztof Martens, który uważa, że następcą Oleksego powinien zostać człowiek doświadczony, potrafiący sprawnie zarządzać partią, np. Jerzy Szmajdziński, Marek Dyduch czy Grzegorz Kurczuk. Martens jest zdania, że nie należy realizować idei pełnego odmłodzenia.
Część polityków SLD chce jednak wprowadzić przemianę pokoleniową. Wśród młodych działaczy SLD, którzy mogliby objąć schedę po Oleksym, wymienia się Grzegorza Napieralskiego, a także Olejniczaka i właśnie Piechotę.
Napieralski nie wyklucza, że stanie do wyścigu o którąś z funkcji partyjnych. Jednak - jak wynika z rozmów z niektórymi politykami SLD - może mieć trudności z wyborem na szefa partii.
Pojawiła się także koncepcja, aby minister obrony Jerzy Szmajdziński jako kandydat Sojuszu na prezydenta został również szefem partii. Ale on sam nie zgadza się na takie rozwiązanie.
Na giełdzie następców Oleksego pojawiło się także nazwisko mazowieckiego barona Jacka Zdrojewskiego, który, jak wynika z wypowiedzi polityków, nie uzyska jednak większości wymaganej do wyboru. Jak powiedział jeden z liderów SLD, Zdrojewski mógłby zostać sekretarzem generalnym partii.
Napieralski i Katarzyna Piekarska najpewniej będą się ubiegać ponownie o funkcje wiceszefów SLD. Zdaniem Oleksego, wiceszefowie muszą reprezentować "różne odcienie" w partii. Jak zaznaczył, gdyby wszyscy, którzy złożyli rezygnacje, ponownie ubiegaliby się o wybór, wówczas złożenie dymisji przez dotychczasowe kierownictwo mogłoby być odebrane jako "ruch oszukańczy".
Oleksy pytany, jaką rolę w SLD widzi dla siebie, odparł, że jeszcze o tym nie myśli. Swoim ruchem (to właśnie Oleksy zaproponował, aby ścisłe kierownictwo SLD podało się do dymisji) postanowiłem przerwać fałszywy obraz, który zaczęto kształtować, że to Józef Oleksy jest przyczyną wszelkiego zła w SLD - podkreślił.
W sobotę podczas Rady Krajowej ścisłe kierownictwo SLD podało się do dymisji. Oprócz szefa SLD rezygnacje złożyli także wiceprzewodniczący: Katarzyna Piekarska, Grzegorz Napieralski, Jerzy Szmajdziński, Wiesław Szczepański, sekretarz generalny Marek Dyduch. Do dyspozycji oddał się też szef klubu Krzysztof Janik. Tego ostatniego wybiera klub, a nie konwencja.
Tak więc 29 maja konwencja SLD wybierze nowe władze partii i przyjmie programową deklarację wyborczą.
W projekcie deklaracji "Praca i sprawiedliwość społeczna. Człowiek-Demokracja-Europejskość" SLD podkreślił, że partia dokonała głębokiej, krytycznej samooceny i wyciągnęła niezbędne wnioski. "Wszyscy ci, którzy naruszyli lewicowe ideały i zasady, musieli nas opuścić. I dobrze" - czytamy w projekcie.
Podkreślono, że SLD "zawsze będzie służyć biedniejszej i uboższej części społeczeństwa; będzie walczyć z biedą i wykluczeniem społecznym, które dotykają wielu Polaków". "To nasz obowiązek i my go wypełniamy" - deklaruje SLD.
Według SLD, przed Polską pojawiło się "zagrożenie rządami prawicy, która sprawując już władzę doprowadzała kraj do ogromnego wzrostu bezrobocia, spadku produkcji i zahamowania rozwoju gospodarki".
"Grozi nam taki sam scenariusz. Awanturnictwo gospodarcze i polityczne, system rządów autorytarnych, powszechna lustracja, dekomunizacja, delegalizacja partii lewicy oraz zakwestionowanie całego dorobku III Rzeczpospolitej" - przestrzega SLD w projekcie programu. Apeluje też do Polaków, by pamiętali o tym "podejmując mądrze i świadomie decyzje przy urnie wyborczej".