Boeing 777 został uprowadzony? Nowe informacje
Władze Chin ogłosiły, że chiński satelita wykrył "unoszące się na powierzchni obiekty" w strefie Morza Południowochińskiego na trasie zaginionego samolotu malezyjskich linii lotniczych. Według amerykańskich śledczych, zaginiony samolot był w powietrzu jeszcze przez mniej ok. cztery godziny, po ostatnim potwierdzonym kontakcie i lokalizacji. Jak podaje "Wall Street Journal", sprawdzana jest między innymi możliwość celowego wyłączenia transpondera i przekierowania samolotu w zupełnie inne rejony.
"Wall Street Journal" powołuje się na dwie osoby bliskie śledztwu. Osoby te spekulują, że transponder mógł zostać wyłączony celowo, a samolot mógł być w powietrzu jeszcze przez cztery godziny. To oznaczałoby, że samolot z 239 osobami na pokładzie mógł dolecieć do granic Pakistanu lub Oceanu Indyjskiego, czy Morza Arabskiego - donosi RMF FM.
P.o. ministra transportu Malezji Hishammuddin Hussein zdementował te doniesienia. - Są one fałszywe - powiedział na konferencji prasowej.
Tymczasem agencja rządowa w Pekinie odpowiedzialna za naukę i technologię podała, że jeden ze sputników 9 marca ustalił położenie obiektów "w strefie morskiej w miejscu prawdopodobnej katastrofy". Dodała, że zdjęcia są poddawane dokładnej analizie.
Według gazety amerykańscy agenci antyterrorystyczni badają trop, mówiący o tym, że pilot lub inna osoba znajdująca się na pokładzie zmieniła kurs samolotu i celowo wyłączyła transpondery, by Boeing 777 nie został wykryty przez radary.
Jednak wysoki rangą przedstawiciel Malaysia Airlines powiedział agencji Reutera, że dane takie nie istnieją, a inny przedstawiciel dodał, że nic o nich nie wie. Rzeczniczka firmy Rolls-Royce, która produkuje silniki, nie skomentowała na razie doniesień amerykańskiej gazety.
Wietnam i Malezja sprawdzają miejsce oznaczone przez chińskiego satelitę
Realizowane przez dwa wietnamskie samoloty poszukiwawcze zaginionej maszyny Malaysia Airlines w miejscu oznaczonym przez chińskiego satelitę okazały się bezowocne; nie udało się zlokalizować obiektów, które - jak podejrzewano - mogły stanowić szczątki boeinga.
- Dzisiaj rano wysłaliśmy dwa samoloty An-26, żeby zbadały obszar na morzu niedaleko wyspy Con Dao, gdzie obiekty zostały wykryte przez satelitę chińskiego. Samoloty wróciły, niczego nie znajdując - poinformował wiceszef wietnamskiego lotnictwa cywilnego Dinh Viet Thang.
Potwierdził to dziennikarz agencji Reutera, który był w jednym z wietnamskich samolotów przeszukujących wskazany przez satelitę obszar. Jak dodał, samolot przez trzy godziny wielokrotnie przelatywał nad wyznaczonym miejscem nad Morzem Południowochińskim, ale niczego nie wykrył.
Obserwację tego obszaru nakazała również Malezja. Minister transportu Hishammuddin Hussein poinformował na Twitterze, że także z Malezji już wysłano maszynę, "aby sprawdziła informacje dotyczące szczątków, które pojawiły się na zdjęciach chińskiego satelity".
Zdjęcia zrobiono w niedzielę około godziny 11 czasu miejscowego. Obiekty zlokalizowano na 105,63 st. długości geograficznej wschodniej i 6,7 st. szerokości geograficznej północnej. Trzy obiekty mają wymiary 13 na 18 metrów, 14 na 19 metrów i 24 na 22 metry. Były rozrzucone na obszarze o promieniu 20 kilometrów.
Jednak szef chińskiego urzędu lotnictwa cywilnego Li Jiaxiang powiedział, iż nie ma dowodów na to, że przedmioty sfotografowane w morzu mają związek z zaginioną maszyną.
Podobnego zdania był przywoływany przez Reutera amerykański urzędnik, który nazwał zdjęcia "fałszywym tropem".
Lecący z Kuala Lumpur do Pekinu Boeing 777 linii Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie w sobotę zniknął z radarów nad Morzem Południowochińskim między Malezją a Wietnamem.