Bobry kolonizują... Kraków
Osiem bobrzych rodzin, mogących liczyć w
sumie około 30 osobników, zadomowiło się w Krakowie - informuje
"Gazeta Krakowska".
Małopolski Urząd Wojewódzki przyjął w minionym roku ponad 60 spraw o odszkodowania za "działania" bobrów. Pozytywnie rozpatrzono połowę z nich. Zgodnie z prawem, na niewielkie rekompensaty mogą liczyć jedynie właściciele gospodarstw rolnych, leśnych i rybackich. Jeśli podtopiony zostanie dom zlokalizowany w pobliżu podziurawionych przez bobry wałów przeciwpowodziowych, gospodarze mogą zapomnieć o odszkodowaniu. Podobnie - ogrodnicy czy działkowcy. Taką możliwość wykluczyła ustawa o ochronie środowiska z 2004 r.
Wojewoda poprosił naukowców z Akademii Rolniczej o przygotowanie planu, jak radzić sobie z uciążliwymi zwierzętami. Opracowanie ma powstać do końca marca - informuje gazeta.
Mieszkańcy wielu regionów apelują o wydanie zgody na odstrzał bobrów. To jednak zupełnie nieskuteczne rozwiązanie. Rok temu wojewoda wielkopolski wydał zgodę na odstrzał stu bobrów- opowiada dr Andrzej Tomek z Akademii Rolniczej. Okazało się, że myśliwym udało się upolować jedynie dwie sztuki. Wyłapywanie żywych bobrów także mija się z celem, bo nie wiadomo, co z nimi robić - dodaje dr Tomek.
Zwiększająca się populacja bobrów w Polsce nasuwa pytanie, czy nie usunąć ich z listy zwierząt chronionych i umieścić na liście zwierząt łownych. Nie chce o tym jednak słyszeć Polski Związek Łowiecki. Wszystkie koszty związane z kolosalnymi odszkodowaniami za szkody wyrządzone przez bobry spadłyby bowiem wtedy na barki kół łowieckich - pisze "Gazeta Krakowska". (PAP)