Boa w śmietniku
Około godziny 9:15 rano funkcjonariusze oddziału patrolowo-interwencyjnego warszawskiej straży miejskiej otrzymali informację, że w altanie śmietnikowej grasuje wąż.
Nie wierzyłem własnym oczom. W pojemniku na śmieci wił się gruby, jak okrętowa lina, wąż! Co prawda ledwo się ruszał, ale jego rozmiary budziły respekt - opowiada warszawski strażnik.
Dwumetrowy wąż miał 5 cm grubości i ważył około 20 kg. Był przemarznięty i prawie się nie ruszał. Niewykluczone, że spędził w altanie kilka dni. Pomimo, że sprawiał wrażenie wycieńczonego, zachowaliśmy maksymalne środki ostrożności i umieściliśmy gada w specjalnym worku. Niestety, zanim przyjechała specjalistyczna firma do odłowu gadów, wąż dosłownie na naszych rękach zdechł - opowiadają strażnicy.
Od zebranych wokół altany gapiów nie uzyskano żadnych informacji, skąd w tym miejscu wziął się taki gad. Być może, zwierzę zostało wyrzucone przez prywatnego kolekcjonera.