Blue connect Ery pod kontrolą
Czy Era kusząc bezprzewodowym dostępem do internetu, wprowadza klientów w błąd? Sprawę już wyjaśnia Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
08.11.2005 06:11
Jak informuje "Metro" sieć Era od dwóch tygodni kusi w reklamach dostępem do sieci tam, gdzie nie dostarczają go, ze względu na wysokie koszty, tradycyjni operatorzy. Abonament w promocji to 50 zł. Tyle że hasło reklamowe sieci: "Teraz możesz cieszyć się najszybszym, bezprzewodowym Internetem - bez limitu przesyłanych danych i czasu połączeń" wprowadza klientów w błąd! Operator informuje jedynie, że po ściągnięciu 500 megabajtów danych [to mniej niż jest na płycie CD - red.] prędkość połączenia spada. Jak bardzo? Dopiero pracownicy infolinii Ery po długich konsultacjach przyznali, że do 8 kb/s. - Ściągnięcie maila z niewielkim zdjęciem może trwać wtedy nawet kilkadziesiąt minut - mówi dla gazety informatyk z Olsztyna Marcin Sienkiewicz.
Sprawą zajmuje się już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. - W przypadku dostarczania internetu prędkość przesyłu danych jest podstawową informacją, której klient nie może się domyślać - mówi dla gazety "Metro" Dariusz Łomowski, szef biura prasowego UOKiK. - Już ze wstępnej analizy wynika, że reklama rzeczywiście może wprowadzać klientów w błąd.
W sieci Era nikt nie chciał odpowiedzieć , dlaczego zapisy w umowie o bezprzewodowym dostępie do internetu różnią się od reklam, m.in. emitowanych w telewizji. Nie wiadomo też, ile osób mogło podpisać niekorzystne umowy. Nieoficjalnie mówi się nawet o kilkudziesięciu tysiącach klientów. Jeśli UOKiK potwierdzi, że naruszono zbiorowe prawa konsumentów, wówczas może nakazać firmie zmianę spotów reklamowych. Kara za niewykonanie tej decyzji waha się od 10 do 1000 euro za każdy dzień zwłoki - informuje Metro.