ŚwiatBłędy doprowadziły do śmierci 71 osób

Błędy doprowadziły do śmierci 71 osób

Zderzenie samolotów, do jakiego doszło prawie dwa lata temu nad południowymi Niemcami, było spowodowane niewłaściwym funkcjonowaniem systemu kontroli lotów i nieodpowiednim przygotowaniem załogi rosyjskiego Tu-154 - orzekły niemieckie władze lotnicze. W katastrofie zginęło 71 osób.

Jak podaje oficjalny raport Federalnego Ośrodka Badania Wypadków Lotniczych (BFU), system bezpieczeństwa szwajcarskiej firmy kontroli lotów, skyguide, w nocy, kiedy doszło do katastrofy, miał duże luki, zaś załoga Tupolewa-154 nie była wystarczająco zaznajomiona z funkcjonowaniem pokładowego sygnalizatora antykolizyjnego TCAS (Traffic Alert and Collision Avoidance System).

1 lipca 2002 roku należąca do Baszkirskich Linii Lotniczych maszyna Tu-154 zderzyła się na wysokości 11 kilometrów z towarowym boeingiem przedsiębiorstwa usług kurierskich DHL. W katastrofie zginęło 71 osób, w tym 45, lecących na wakacje do Hiszpanii, rosyjskich dzieci. Szczątki obu maszyn spadły na ziemię koło miasta Ueberlingen w pobliżu Jeziora Bodeńskiego.

Katastrofa wydarzyła się w strefie, podlegającej ośrodkowi kontroli lotów w Zurychu. Ośrodek ten prowadzi firma skyguide. Wyraziła ona w środę ubolewanie, że jej system bezpieczeństwa krytycznej nocy "zawiódł". Szef firmy Alain Roussier poprosił krewnych ofiar katastrofy o wybaczenie.

Według BFU, skyguide przez lata tolerował okoliczność, że w porze nocnego osłabienia ruchu lotniczego dyżur pełniła tylko jedna osoba. "Kontroler musiał wciąż krążyć między dwoma stanowiskami" - powiedział agencji przedstawiciel BFU. W zasadzie BFU wymaga, by w ośrodku kontroli lotów znajdowali się w każdej chwili co najmniej dwaj pracownicy. W noc katastrofy z powodu prac technicznych system ostrzegawczy sieci kontroli skyguide był częściowo niesprawny, o czym jednak kontrolerów nie poinformowano.

24 lutego bieżącego roku 36-letni Duńczyk Peter Nielsen, który w momencie katastrofy pełnił służbę w ośrodku kontroli lotów w Zurychu, został zasztyletowany przez 48-letniego rosyjskiego architekta Witalija Kałojewa. Zabójca stracił w rozbitym Tupolewie żonę i dwoje dzieci. Obecnie przebywa w szwajcarskim areszcie.

Jak ustalono, nie działał program, zapalający czerwoną lampkę ostrzegawczą na 120 sekund przed potencjalnym zderzeniem samolotów. Dlatego kontroler nie był świadomy zbliżającego się niebezpieczeństwa i polecił pilotowi Tupolewa obniżenie wysokości lotu, co tamten wykonał. Tymczasem pilot powinien kierować się wskazaniami TCAS, polecającymi mu wejście na wyższy pułap. "W ten sposób z pewnością dałoby się uniknąć wypadku", bowiem pokładowy TCAS Boeinga nakazał mu w tym czasie również zejść niżej - poinformował szef działu dochodzeń BFU Joerg Schoeneberg.

Drugi pilot Tu-154 zwrócił uwagę na sprzeczność w poleceniach kontroli naziemnej i sygnalizatora TACS. "Nie był jednak w stanie przekonać o tym dwóch pozostałych członków załogi" - powiedział dpa jeden z ekspertów BFU. Autorzy liczącego 123 strony raportu podkreślają, że nie orzeka on o winie stron, pozostawiając tę kwestię do rozstrzygnięcia sądom.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)