Blair nie chce publicznej krytyki USA w sprawie Iraku
Brytyjski premier Tony Blair oświadczył swoim ministrom, że nigdy nie będzie publicznie krytykował polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iraku, by nie obniżać w ten sposób morale żołnierzy.
Stanowisko premiera wsparli szef brytyjskiej dyplomacji Jack Straw i minister obrony Geoff Hoon. Wraz z Blairem "wskazali na negatywne skutki dla morale wojska, jakie w ich opinii powodowałoby jakiekolwiek ujawnianie rozbieżności (z USA)" - oświadczył po posiedzeniu rządu rzecznik Blaira.
"Czy o tym, jak pracować dla osiągnięcia tego celu, należy dyskutować publicznie, stosując dyplomację megafonową, czy też należy dyskutować o dalszej drodze razem i wypracowywać wspólną strategię?" - zapytał rzecznik.
Dodał następnie: "Uważamy, że lepiej jest opracowywać wspólną strategię, choćby ze względu na wpływ, jaki wszelkie rozbieżności lub domniemane rozbieżności miałyby na wojska, ściśle współpracujące ze sobą w terenie".
Wcześniej przywódca opozycyjnej Partii Konserwatywnej Michael Howard wezwał Blaira, by w rozmowach z prezydentem George'em Bushem był bardziej "szczery" w ujawnianiu swych wątpliwości.
Blair "wydaje się hołdować poglądowi, że jakiekolwiek rady, którymi chce służyć polityce amerykańskiej, powinny być udzielane prywatnie, zaś wszelkie rozbieżności utrzymywane w tajemnicy. Partnerstwo między Zjednoczonym Królestwem i Stanami Zjednoczonymi powinno być zawsze szczere" - napisał Howard w artykule, opublikowanym w dzienniku "The Independent".