PolskaBiskupin bez przychodni

Biskupin bez przychodni



Ponad 30 tysięcy mieszkańców może zostać pozbawionych opieki lekarskiej.

12.12.2005 | aktual.: 12.12.2005 08:26

– Nie wiem, co robić – rozkłada ręce Anna Guszpit, kierowniczka przychodni przy ul. Olszewskiego. – Pieniądze, jakie NFZ zaplanował dla nas na przyszły rok, wystarczą na leczenie jedynie do maja

Przez ostatnie dwa lata Narodowy Fundusz Zdrowia zmniejszył o 70 procent finansowanie usług specjalistów w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej „Na Biskupinie”. Rocznie z jego usług korzysta ponad 30 tys. pacjentów. W 2006 roku, tylko na badania specjalistyczne, fundusz da połowę z proponowanych przez przychodnię 800 tys. zł. Na pewno trzeba będzie zwolnić dwóch chirurgów, bo poradnia chirurgiczna w przyszłym roku przestanie istnieć. – A jest doskonale wyposażona! – mówi kierowniczka przychodni. – Mamy rentgen, gipsownię, gabinet zabiegowy. Poradnia działa niemal jak pogotowie urazowe. W ostatnich dniach można było się przekonać, jak bardzo potrzebna jest mieszkańcom. – Trafiali do nas ludzie ze złamaniami, zwichnięciami. Pomagaliśmy im od razu. Dziwne jest postępowanie funduszu – mówi lekarka.

Ucierpi nie tylko chirurgia

Ograniczenia dotyczące liczby przyjęć chorych nałożono także na ortopedię, neurologię, laryngologię, okulistykę, dermatologię i rehabilitację. – Liczę się z koniecznością zamknięcia zakładu – przyznaje Anna Guszpit. Pacjenci są przerażeni. Gertruda Sernik dojeżdża na rehabilitację z ulicy Sempołowskiej. Przez wiele lat pracowała w MPK, dziś ma kłopoty z kręgosłupem i ręką. – Kiedy trafiłam tu na rehabilitację, byłam praktycznie sztywna, nie mogłam się ruszać. Teraz jest lepiej – mówi. Żeby zdążyć do przychodni na 9.30, musi wstać trzy godziny wcześniej. – To gdzie będę teraz jeździć? Na Karmelkową? – pyta wrocławianka. – Przez tyle lat pracowałam i płaciłam składki na służbę zdrowia, a teraz mam cierpieć? Dziś nikt nie myśli już o chorych. Nie wyobrażam sobie likwidacji przychodni – dodaje.

Inwestycje na marne?

40 procent pacjentów placówki to ludzie, którzy ukończyli już 65. rok życia. – Mamy windę, sale rehabilitacyjne z najlepszym sprzętem. Przychodnia jest odpowiednio dopasowana potrzeb mieszkańców – podkreśla Anna Guszpit. Przychodnia na Olszewskiego nie ma ani złotówki długu. – Zaciskamy pasa i kosztem podwyżek wypłat, inwestowaliśmy w sprzęt i w budynek, by tylko spełniać wymogi funduszu i zdobyć kontrakt – tłumaczy kierowniczka. – Teraz to wszystko nie ma sensu – mówi zrezygnowana. Gabinet dermatologiczny był przed przejęciem przychodni przez pracowników wyposażony – jak mówi dyrektorka – w „świeczkę i wodę świeconą”. Teraz jest tam osobna toaleta, osobna rejestracja, doskonały sprzęt zabiegowy. Przy tak minimalnym kontrakcie, gabinety nawet na siebie nie zarobią.

Bez komentarza...

Urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia nie chcą komentować sprawy. – Trwają negocjacje i nie możemy ujawniać ustaleń – mówi Joanna Mierzwińska z dolnośląskiego oddziału NFZ. – Mieliśmy dużo chętnych na te świadczenia, widocznie byli lepsi. Jeśli przychodnia nie jest zadowolona z uzyskanej kwoty, ma siedem dni na złożenie protestu.

Napiszemy do funduszu

Michał Janicki, zast. Dyr. Departamentu Spraw Społecznych UM Wrocławia (to jemu podlega wydział zdrowia) – Co prawda nie ma żadnych możliwości prawnych, żeby wywierać nacisk na NFZ, ale nie można się poddawać. Będziemy interweniować w tej sprawie. Wyślemy do funduszu prośbę o zwiększenie kontraktu dla przychodni. Mam nadzieję, że to poskutkuje – bo czasami udaje się wpłynąć na decyzję NFZ. Zależy nam, żeby przychodnia na Biskupinie działała, bo jest potrzebna tysiącom mieszkańców.

Katarzyna Kroczak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)