Biopaliwa obowiązkowe, ale nielegalne
Od Nowego Roku weszła w życie ustawa nakazująca dodawanie do paliwa substancji wytwarzanych ze zbóż, ziemniaków i buraków. Weszła w życie, ale pozostała na papierze. Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki nie wydały bowiem przepisów wykonawczych do ustawy. Nie wiadomo więc ile i czego dodawać - informuje "Gazeta Wyborcza".
Jak zauważa dziennik, może być też tak, że z paliwa znikną biokomponenty, które dodawano wcześniej i to za sprawą ustawy biopaliwowej. Stawia ona biokomponentom specjalne wymagania - muszą mieć świadectwa jakości. Poza tym - jak pisze "Gazeta" - produkcja biokomponentów jest nielegalna. Od 1 stycznia producent musi mieć bowiem zezwolenia ministra rolnictwa. A występować o pozwolenia można... od 1 stycznia. "A jaki urzędnik wyda zezwolenie w jeden dzień" - pyta retorycznie autor artykułu.
Wiceminister rolnictwa Daria Oleszczuk powiedziała, że w rządowym projekcie przewidziany był okres przejściowy na wprowadzenie nowych przepisów. W projekcie poselskim okres ten zniknął. Brakujące rozporządzenia rząd ma przyjąć 13 stycznia. W Ministerstwie Gospodarki nadal trwają prace nad rozporządzeniem o wymogach jakościowych dla biokomponentów i biopaliw oraz oznakowania specjalnych dystrybutorów, z których byłyby sprzedawane biopaliwa.
W grudniu rzecznik praw obywatelskich profesor Andrzej Zoll zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy narzucanie kierowcom przymusu zakupu paliwa z dodatkiem biokomponentów w nieokreślonej jasno ilości jest zgodne z konstytucją. Miejmy nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny ocali nas i silniki naszych aut przed tym prawnym bublem - podsumowuje komentator "Gazety Wyborczej" Andrzej Kublik. (IAR)