Biologiczne zagrożenie: singiel
Uwaga! Samotni zagrażają społeczeństwu. Są niebezpieczni także sami dla siebie. Życie w pojedynkę to katastrofa zdrowotna i ekologiczna
24.01.2008 | aktual.: 24.01.2008 14:35
Zużywa za dużo energii, produkuje zbyt wiele spalin. Zajmuje dużo miejsca. Na dodatek częściej choruje, a to sporo kosztuje budżet państwa. Czyli nas. Więcej zarabia, więcej konsumuje. Okropnie śmieci. Singiel. Prawdziwa zakała.
Z roku na rok jest ich coraz więcej. Główny Urząd Statystyczny donosi, że dziś w Polsce jednoosobowe gospodarstwa domowe stanowią 26 procent wszystkich (jest pięć milionów polskich singli). W 2030 roku ma ich być już 34 procent. Na świecie to jeszcze więcej. Szacuje się, że w Europie mieszka aż 160 milionów samotników. W USA Amerykańskie Stowarzyszenie Singli tak urosło w siłę, że stara się o własną reprezentację w świecie wielkiej polityki.
Tymczasem okazuje się, że największe szkody środowisku wyrządzają właśnie nieżonaci mężczyźni między 35. a 45. rokiem życia. Na pohybel im!
Za duża margaryna
Coraz większa liczba osób żyjących samotnie to dla środowiska bomba z opóźnionym zapłonem – grzmią ekolodzy. Badacze z University College w Londynie, którzy przeanalizowali dane z Anglii i Walii, odkryli, że gospodarstwa domowe liczące czworo lub więcej członków wytwarzają rocznie tonę odpadów, a jednoosobowe aż 1,5 tony. Podobne różnice dotyczą też ilości produkowanego dwutlenku węgla na osobę.
Potwierdzają to naukowcy, którzy badali gospodarstwa singli w 11 krajach europejskich i USA. Odkryli oni, że w domostwach „samotnych z odzysku”, czyli rozwiedzionych, zużycie energii elektrycznej wzrastało o 53, a wody o 42 procent. Obserwacje zostały opublikowane w piśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences”.
– Single konsumują znacznie więcej na głowę niż członkowie rodzin – konkluduje kierujący badaniami Jianguo Liu z Michigan University. – Kupują o 38 procent więcej produktów spożywczych, zużywają- 42 procent więcej opakowań i tankują o 61 procent więcej benzyny.
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy może być to, że rynek proponuje więcej produktów dla rodzin niż singli. W sklepie łatwiej o rodzinne opakowanie margaryny niż o mniejszą od standardowej kostkę masła, choć są firmy, które w rosnącej grupie samotników zwęszyły- niezły interes i do nich kierują „singlowe” oferty.
Single do komun!
To nie wszystko. Okazuje się, że niesparowane połówki pomarańczy nie tylko śmiecą i powiększają efekt cieplarniany, ale także zajmują średnio o sześć procent więcej powierzchni niż samotna osoba po 60. roku życia. Kim jednak byliby naukowcy, gdyby nie zaproponowali rozwiązania tego problemu? „Single do komun!” – zarządzili. – Mieszkanie w grupie współlokatorów, którzy mają swoją prywatną przestrzeń, a dzielą tylko niektóre pomieszczenia, pozwoliłoby ograniczyć zużycie energii i sprzętów gospodarstwa domowego – argumentują. Badacze proponują też, by obarczyć wyższym podatkiem osoby, które mieszkają samotnie i zajmują przy tym zbyt dużo przestrzeni. Powinny one ponosić także wyższe koszty ubezpieczenia zdrowotnego, wygląda bowiem na to, że państwo wydaje więcej pieniędzy na ochronę zdrowia singli. Są oni bardziej chorowici i częściej się leczą.
Serwis BBC doniósł niedawno, że bycie samotnym obarczone jest większym ryzykiem chorób i śmierci niż palenie papierosów. Naukowcy z University of Warwick wywnioskowali to z badań, które prowadzili przez siedem lat. – Ludzie żyjący w parach rzadziej chorują, ponieważ zyskują w drugiej osobie psychologiczne wsparcie, prowadzą też bardziej higieniczny tryb życia – wyjaśnia kierujący badaniami Andrew Oswald. W czasie obserwacji okazało się, że żonaci mężczyźni mieli o dziewięć procent niższe ryzyko zgonu niż nieżonaci. Nawet ci, którzy używali alkoholu i palili, a mieli żony, żyli dłużej niż ci, którzy używali życia, ale unikali stałych związków.
Podobne wnioski przynoszą duńskie badania. Osoby samotne są dwukrotnie bardziej narażone na poważne choroby serca niż osoby żyjące z partnerem – wynika z nich. Z kolei badacze z Rush University Medical Center w Chicago alarmują, że singlom dwa razy bardziej zagraża demencja związana z chorobą Alzheimera.
Geny samotnika
Dlaczego tak się dzieje? Nauka przynosi jeszcze jedno wytłumaczenie poza teorią społecznego wsparcia sparowanych. Jak informują naukowcy z USA, w komórkach odporności osób samotnych aktywny jest nieco inny zestaw genów niż u osób, które nie doświadczają samotności. W swojej najnowszej pracy badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles oraz z Uniwersytetu w Chicago wykazali, że komórki odporności osób doświadczających samotności różnią się pod względem aktywności 209 genów od komórek osób „gromadnych”. Nadmierna aktywność cechowała aż 78 genów, głównie zaangażowanych w aktywację układu odporności i regulujących procesy zapalne, czyli pierwszą linię obrony organizmu przed infekcjami. Niedostatecznie aktywnych było 131 genów regulujących pracę układu immunologicznego. Były to między innymi geny zaangażowane w reakcję układu odporności na infekcje wirusowe i w produkcję przeciwciał.
Różnice między badanymi osobami były niezależne od innych czynników mających wpływ na aktywność naszych genów, jak ogólny stan zdrowia, wiek, masa ciała czy stosowanie leków. Nie zależały nawet od ocenia-nych obiektywnie kontaktów towarzyskich danej osoby. – Zaobserwowaliśmy, że zmiany w aktywności genów nie zależą od liczby osób, które znamy, ale od liczby tych, z którymi czujemy bliskość – komentuje biorący udział w badaniach Steve Cole. No właśnie. Nie od dziś wiadomo, że udane małżeństwo łagodzi stres i przedłuża życie. Do tego – uwaga! – związek małżeński może wyleczyć ze skłonności do przestępstw – donoszą naukowcy z University of Florida na łamach „Social Science Quarterly”. Badania nad tym zagadnieniem przeprowadził socjolog, profesor Alex Piquero. Co jego zdaniem działa na małżonków resocjalizacyjnie? Stabilizacja.
– Ludzie pozostający w związku małżeńskim często mają ustalony harmonogram – pracują od 9 do 17, przychodzą do domu na obiad, opiekują się dziećmi (jeśli je mają), oglądają telewizję, idą do łóżka – i tak codziennie. Jeśli są stanu wolnego, mają wiele czasu, by robić, co chcą, zwłaszcza gdy nie pracują – ostrzega Piquero.
Ale czy żeby uzyskać ten zbawienny efekt, trzeba od razu się żenić? Właśnie że tak. Związki nieformalne bowiem nie dają takich rezultatów jak klasyczne, urzędowo zawarte małżeństwo. Wydaje się nawet, że sprzyjają – zwłaszcza powtórnemu – konfliktowi z prawem.
Czas więc przeciwdziałać niebezpiecznemu trendowi samotnictwa. Koniec z singlizmem! Jak widać, jest to styl życia niespołeczny, nieekologiczny i po prostu chory. Apeluję do waszych sumień: single wszystkich krajów – łączcie się (w pary).
Olga Woźniak