Bili tych, którzy nie chcieli przynieść piwa, usłyszeli wyroki
Sąd Rejonowy w Lublinie skazał na kary więzienia w zawieszeniu sześciu absolwentów Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli (Lubelskie). Jeszcze jako uczniowie tej szkoły mężczyźni m.in. zastraszali młodszych kolegów, wymuszając od nich piwo, papierosy i inne produkty. Tych, którzy nie chcieli sie podporządkować bili. Zmuszali również "pierwszaków" do czołgania się w nocy w błocie.
27.10.2008 | aktual.: 27.10.2008 15:52
Sąd wymierzył im kary od roku do dwóch lat więzienia, a ich wykonanie zawiesił na pięć lat. Wszystkich na czas zawieszenia wykonania kary sąd oddał pod dozór kuratorów sądowych.
Sprawa "fali" w technikum była na wniosek oskarżonych skierowana do mediacji. Po mediacjach oskarżeni przed sądem przyznali się do winy i wystąpili z wnioskami o wymierzenie im kary bez przeprowadzania procesu. Sąd przychylił się do tych wniosków.
Oskarżeni mężczyźni są w wieku 20 i 21 lat. Sąd uznał ich za winnych tego, że w szkolnym internacie od września 2005 do kwietnia 2006 wielokrotnie groźbą pobicia lub biciem po głowie zmuszali oni dziewięciu młodszych kolegów do oddania im artykułów spożywczych, piwa, papierosów o łącznej wartości ok. tysiąca złotych.
Ponadto, groźbą pobicia zmuszali ich do upokarzających zachowań. Urządzali m.in. manewry, które polegały na wykonywaniu na komendę przysiadów, pompek, śpiewania piosenek, recytowania wierszy. Poszkodowani byli zmuszani też do wychodzenia z internatu w nocy i czołgania się w błocie.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Violetta Tracz powiedziała, że zachowania te były uwłaczające dla pokrzywdzonych. Zaznaczyła, że na decyzję o warunkowym zawieszeniu wykonania kary miała wpływ postawa pokrzywdzonych - przyjęli oni przeprosiny od oskarżonych, pogodzili się z nimi, a niektórzy mówili, że oskarżeni nie zasługują na tak wysokie kary.
Jak dodała sędzia, nie bez winy są tutaj opiekunowie uczniów w internacie. Gdyby nadzór nad młodzieżą był prawidłowy, gdyby przestrzegano pewnych zasad, jakie obowiązują w takim skupisku młodzieży, jakim jest internat, to zapewne do takich zachowań by nie dochodziło - zaznaczyła.
To przechodziło z rocznika na rocznik. Ci, którzy nagannie zachowali się w stosunku do pokrzywdzonych, również byli kiedyś w przeszłości przedmiotem takich zachowań ze strony starszych kolegów. W ocenie sądu niemożliwe jest, żeby opiekunowie o takich zachowaniach, istniejących na przestrzeni lat, nie wiedzieli - dodała.
Przesłuchani w tej sprawie przez prokuraturę wychowawcy powiedzieli m.in., że docierały do nich sygnały o niewłaściwych zachowaniach wśród młodzieży i że wobec winnych stosowano różne kary - od upomnień po czasowe usunięcia z internatu.
Ani oskarżonych, ani pokrzywdzonych nie było na ogłoszeniu wyroku.