"Bild": wyłudzanie diet normą w europarlamencie
Deputowani do Parlamentu Europejskiego
wyłudzali diety za udział w parlamentarnych posiedzeniach na dużo
większą skalę, niż dotychczas przypuszczano - podał niemiecki dziennik "Bild". Niemiecka bulwarówka powołuje się na
informacje uzyskane od austriackiego eurodeputowanego Hansa-Petera
Martina.
Martin powiedział korespondentowi gazety, że przyłapał prawie 200 deputowanych, którzy wpisywali się rano na listę obecności, aby wkrótce potem udać się na lotnisko lub dworzec kolejowy. Nagminną praktyką jest też przyjazd do Strasburga późnym wieczorem, wpisanie się na listę na krótko przed godz. 22, udział w obradach następnego dnia, a następnie wyjazd do domu trzeciego dnia po uprzednim zaznaczeniu obecności. W ten sposób parlamentarzyści pobierają diety za trzy dni - łącznie 786 euro. Austriacki eurodeputowany zapisuje od 1 lutego 2001 r. wszystkie przypadki nadużyć.
Zdaniem Martina, 57 ze 102 niemieckich eurodeputowanych zachowuje się w sposób "problematyczny".
Tygodnik "Stern" jako pierwszy poinformował w połowie marca o przypadkach wyłudzania diet. Z dokumentów, do których dotarli dziennikarze "Sterna", wynika, że niektórzy eurodeputowani pobierali prawdopodobnie dzienne diety w wysokości 262 euro za udział w posiedzeniach, na których byli nieobecni. Listy obecności podpisywały za nich osoby podstawione.
Inne dokumenty dostarczone "Sternowi" wskazują na nieprawidłowości związane z wykorzystaniem dodatku na prowadzenie sekretariatu w wysokości 12576 euro. "W rzeczywistości pieniądze płyną do innych kieszeni" - zauważa "Stern". I tak brytyjski konserwatysta Robert Atkins miał regularnie przekazywać swojej żonie 8332 euro, twierdząc, że jest wykwalifikowaną sekretarką. 3719 euro otrzymywał czasowo syn Atkinsa, James.
Przewodniczący parlamentu Pat Cox nazwał dziennikarskie zarzuty "plotkami i panikarstwem". Belgijska prokuratura przeprowadziła rewizję w biurze brukselskiego korespondenta "Sterna". Niemieckiego dziennikarza przesłuchiwano przez kilka godzin. Prokuratura podejrzewa go o przekupienie jednego z urzędników. Przeciwko sankcjom wobec dziennikarza zaprotestowały niemieckie i międzynarodowe organizacje dziennikarskie.