PolskaBielan: Jarosław Kaczyński nie boi się trzech

Bielan: Jarosław Kaczyński nie boi się trzech

Jarosław Kaczyński nie boi się trzech. Wobec tych trzech wiceprezesów toczy się postępowanie dyscyplinarne, są zawieszeni w prawach członka i dlatego będąc zawieszonymi w prawach członka, nie mogą być delegatami. To jest chyba logiczne - powiedział Adam Bielan, rzecznik PiS, poseł do Parlamentu Europejskiego.

06.12.2007 | aktual.: 06.12.2007 15:22

Michał Karnowski: Jak Pan odbiera list trzech już byłych wiceprezesów, którzy piszą, że nikt w naszej partii nie może czuć się bezpiecznie. Powstaje strach, a strach zabija partię?

Adam Bielan:- To jakiś żart. W PiS-ie nie ma żadnego strachu. Trzej wiceprezesi doskonale o tym wiedzą. Jarosław Kaczyński w przeciwieństwie do Donalda Tuska po porażce wyborczej mimo, że PiS uzyskał znacznie lepszy wynik niż PO dwa lata temu, nie boi się oceny działaczy PiS-u. Donald Tusk nie prosił o wotum zaufania kongresu, czy nawet rady politycznej dwa lata temu w PO. Jarosław Kaczyński zwołał natychmiast kongres i w sobotę podda się ocenie ponad tysiąca działaczy. Będzie prosił o wotum zaufania.

To dlaczego boi się trzech, których nie chce wpuścić na kongres?

- Nie boi się trzech. Wobec tych trzech wiceprezesów toczy się postępowanie dyscyplinarne, są zawieszeni w prawach członka i dlatego będąc zawieszonymi w prawach członka, nie mogą być delegatami. To jest chyba logiczne.

Tak mocne słowa, jak w tym liście, wiele cytatów można przytaczać - jeśli kongres przerodzi się w manifestację poparcia dla mechanizmów jednoosobowego kierownictwa posługującego się narzędziami adiutancko-pretoriańskimi, apelujemy o decyzję ważną i bolesną wstrzymanie się, gdy głosowane będzie wotum zaufania dla Jarosława Kaczyńskiego - to jeden z tych cytatów. Dawno nie było.

- Pan marszałek Dorn niedawno przyznawał się błędu, do pewnego sformułowania, którego użył w mediach, porównując pana prezesa Kaczyńskiego do podpitego byłego prezydenta Kwaśniewskiego, pan marszałek wtedy przywołał zresztą powiedzenie byłego prezydenta Kwaśniewskiego, że z dziennikarzami trzeba rozmawiać na duże litery, trzeba mówić do nich wielkimi literami. Dziwię się, że pan marszałek popełnia ten błąd ponownie. To jest list wprawdzie skierowany do działaczy, ale jakoś tak dziwnie się stało, że kilkanaście minut po tym, jak otrzymał go prezes Kaczyński, otrzymali go również dziennikarze. Mamy do czynienia z niepotrzebnym zamieszaniem przed kongresem. Kongres to jest miejsce na debatę, na taką debatę jest miejsce na posiedzeniach rady politycznej czy zarządu głównego. Z całą pewnością podczas kongresu będzie dyskusja i nikt nie będzie tłumić. Każdy będzie mógł się wypowiedzieć, a później będzie głosowanie, demokratyczne, tajne nad wotum zaufania dla władz PiS-u. Mam nadzieję, że po tym głosowaniu, po jego
wyniku członkowie, którzy nawet mogą się z nim nie zgadzać będą zdyscyplinowanymi członkami partii politycznej, bo partia, która nie jest zdyscyplinowana nie może wygrywać wyborów, a to jest przecież cel każdej partii.

Ciekawy mechanizm w naszej rozmowie występuje, bo ja pytałem o list trzech byłych wiceprezesów, a Pan odpowiada o Ludwiku Dornie. Czy to Ludwik Dorn jest autorem tego listu?

- Nie wiem kto jest autorem tego listu. Mówię o panu marszałku Dornie, bo najbardziej ciepło o nim myślę. Nie ukrywam, że mam nadzieję, że ten spór o wizję PiS-u, czy bardziej spór o władzę w PiS-ie, czy wpływy w PiS-ie zakończy się pozytywnie.

A prawdą jest to, co piszę "Rzeczpospolita" wczoraj było posiedzenie klubu parlamentarnego PiS, że wczoraj na koniec tego posiedzenia Jarosław Kaczyński podszedł do Dorna, panowie się przywitali, za co parlamentarzyści PiS nagrodzili ich brawami? Była taka scena?

- Nie jestem posłem na Sejm, nie jestem członkiem klubu parlamentarnego PiS, więc nie mogłem być świadkiem tej pięknej, romantycznej sceny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)