Biegun Janka
W niedzielę rozpoczyna się niezwykła wyprawa na biegun północny. Marek Kamiński wyrusza na podbój Arktyki w towarzystwie 15-letniego Janka Meli z Malborka, który stracił rękę i nogę w wyniku porażenia prądem.
03.04.2004 | aktual.: 03.04.2004 13:29
Skład czteroosobowej ekipy, która w niedzielne popołudnie odleci z lotniska w Rębiechowie, uzupełniają oceanografowie Wojciech Moskal i Wojciech Ostrowski. Najpierw polecą na Spitsbergen, skąd po tygodniowej aklimatyzacji i treningach odlecą na 89 stopień szerokości północnej. 112-kilometrowy marsz ku biegunowi powinien im zająć około tygodnia.
Jeśli wyprawa się powiedzie, Janek będzie najmłodszym człowiekiem na świecie i pierwszym w historii niepełnosprawnym, który dotarł na północny kraniec globu. Janek, który stracił rękę i nogę w lipcu 2002 roku, może się poruszać dzięki otrzymanej od sponsora ze Szwecji protezie. Do wyprawy przygotowywał się pod okiem Wojciecha Kikowskiego, trenera paraolimpijskiej kadry lekkoatletycznej.
Pomysł wyprawy na biegun zrodził się w głowie pana Marka, gdy jeszcze leżałem w szpitalu po wypadku. Z początku myślałem, że to żart. Jak osoba niepełnosprawna, a do tego małoletnia, mogłaby pójść na biegun? Moje przygotowania do tego przedsięwzięcia trwały półtora roku. Zobaczyłem, że człowiek niepełnosprawny nie musi siedzieć zamknięty w domu - tak Janek komentuje fakt, że ma szansę zostać najmłodszym zdobywcą bieguna. Początkowo Marek Kamiński myślał, by zabrać chłopca na Grenlandię. Ostatecznie zdecydowali się na biegun północny, który Kamiński zdobył już trzykrotnie.
- Priorytetem jest dla nas pełne bezpieczeństwo - zapewnia Marek Kamiński. - To granica, której nie możemy przekroczyć. Jeśli doszłoby do sytuacji zagrożenia, zrezygnujemy z dalszej wędrówki.
Niebezpieczeństwa, jakie czyhają na polarników, to zimno - nawet do minus 30 stopni, silne wiatry, szczeliny w lodzie, a także niedźwiedzie polarne, które czasem zapuszczają się nawet tak daleko na północ.
Janek jest uczniem III klasy gimnazjum. Jeszcze w piątek, na dwa dni przed początkiem wyprawy, był w szkole. Stara się opuścić jak najmniej zajęć, bo krótko po powrocie, na początku maja, czekają go egzaminy do szkoły średniej. Chce zdawać do liceum ogólnokształcącego, do klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Dlatego cały cykl przygotowań do wyprawy pomyślany był tak, by jak najmniej kolidował z zajęciami w szkole. Najwięcej Janek trenował podczas weekendów i ferii.
Dariusz Szreter