Biegły sądowy przyłapany na przyjmowaniu łapówki
Policja zatrzymała Władysława N., byłego biegłego sądowego, którego tydzień temu "Nowa Trybuna Opolska" (NTO) przyłapała na przyjmowaniu łapówki. Prokuratura zdecyduje, czy wystąpi o jego aresztowanie.
17.01.2007 | aktual.: 17.01.2007 07:11
Łapówkarz dostał zarzut
Władysława N. policja po raz pierwszy zatrzymała w środę, tydzień temu. Było to możliwe dzięki prowokacji reporterów NTO i TVN, którzy ukrytą kamerą zarejestrowali, jak biegły sądowy przyjmuje 500 zł łapówki.
Po przewiezieniu na komendę Władysław N. zasłabł. Lekarz nie pozwolił na jego zatrzymanie ani przesłuchanie. Przewieziono go do Wojewódzkiego Centrum Medycznego, gdzie na oddziale kardiologii leżał do poniedziałku. Tego dnia w godzinach popołudniowych został wypisany. Policjanci już na niego czekali. Znów przewieźli go na komendę przy ul. Powolnego.
Postawiliśmy mu zarzut i po raz pierwszy przesłuchaliśmy - mówi Sławomir Szorc, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
72-letniemu Władysławowi N. zarzucono, że od czerwca ub.r. do 10 stycznia br. przyjął w trzech ratach tysiąc złotych od Jarosława Wodziń_skiego. Powoływał się przy tym na wpływy, jakie ma w Sądzie Rejonowym w Prudniku, i zobowiązał się do korzystnego załatwienia sprawy Wodzińskiego, która toczy się przed tamtejszym sądem. Za przyjęcie korzyści majątkowej Władysławowi N. grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Podczas przesłuchania podejrzany nie przyznał się do winy - mówi Sławomir Szorc. - Noc spędził w izbie zatrzymań.
We wtorek Władysław N. został przewieziony do prokuratury. Wcześniej został ponownie przebadany przez lekarzy w Zakładzie Medycyny Sądowej. Przesłuchanie zaczęło się około godz. 12.30. Wchodząc do budynku prokuratury, Władysław N. zasłaniał się kurtką przed fotoreporterem NTO. Odczepcie się ode mnie! - rzucił tylko.
Po przesłuchaniu Władysław N. został ponownie przewieziony do policyjnej izby zatrzymań. Dzisiaj zdecydujemy, czy wystąpimy do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie podejrzanego, czy też wystarczą wolnościowe środki zapobiegawcze - tłumaczy Artur Jończyk, szef Prokuratury Rejonowej w Opolu.
Jak się dowiedzieliśmy, prokuratura przed podjęciem decyzji chce jeszcze, by przeszukano mieszkanie oraz garaż podejrzanego. Trzeba także przesłuchać jeszcze jednego świadka.
Na przyszłość biegłego wpływ z pewnością będzie miała decyzja lekarza z Zakładu Medycyny Sądowej, który go badał. Nie wyklucza on aresztowania podejrzanego, zaznacza jednak, że Władysław N. powinien przebywać w szpitalu więziennym (najbliższa taka placówka znajduje się we Wrocławiu).
Były biegły Władysław N. ma na swoim koncie kilka kontrowersyjnych opinii. We wtorek rozmawialiśmy z panem Tomaszem z Kędzierzyna-Koźla, który jest sądzony za potrącenie pieszego.
Policjant zmierzył moją drogę hamowania i wyszło mu 7,8 metra. Później biegły N. sporządził ekspertyzę, z której wynikało, że hamowałem aż 24 metry - opowiada p. Tomasz.
Prokuratura, wobec znacznych rozbieżności, powołała drugiego biegłego, który podał kolejną długość drogi hamowania, zbliżoną jednak do tego, co obliczył policjant - 11,4 metra. Proces w tej sprawie trwa. Cztery miesiące temu na rozprawie sąd zapytał biegłego N., jak liczył drogę hamowania. On odparł, że nie wie. Mój adwokat był tym zbulwersowany - relacjonuje p. Tomasz. Rozumiem, że są pewne różnice w obliczeniach, ale nie aż tak wielkie - dodaje.
Po tym, jak przyłapaliśmy Władysława N. na przyjęciu łapówki, prezes Sądu Okręgowego w Opolu natychmiast skreślił go z listy biegłych sądowych.
Maciej T. Nowak