Biegli zrekonstruowali przebieg wypadku limuzyny Beaty Szydło
Główne ustalenia wykonano na podstawie zapisu monitoringu. Po zderzeniu z fiatem, a potem z drzewem, ranna została szefowa rządu oraz dwaj funkcjonariusze BOR.
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 13:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku o godzinie 18.30 w Oświęcimiu. Rządowy pojazd, którym przemieszczała się premier, zderzył się z seicento kierowanym przez 21-letniego Sebastiana K., po czym uderzył w drzewo.
*ZOBACZ TAKŻE: Ojciec 21-latka kierującego seicento: "Dlaczego nikt z PiS-u nie zaoferował nam pomocy?" *
Przyczyną wypadku "niezachowanie należytej ostrożności przez kierowcę seicento"
Biegli ustalili, że kierowca fiata na widok uprzywilejowanego samochodu zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy samochód go minął, włączył się do ruchu i wtedy uderzyła w niego limuzyna Beaty Szydło, podało RMF FM.
Limuzyna jechała mniej więcej 55 kilometrów na godzinę. Jej kierowca zaczął hamowanie, trafił na studzienkę w jezdni - co utrudniło manewr. Biegli wyliczyli, że funkcjonariusz na reakcję miał sekundę. Po uderzeniu w fiata, wjechał w drzewo z prędkością 30 kilometrów na godzinę. W wypadku ranna została szefowa rządu oraz dwaj funkcjonariusze BOR - kierowca i szef ochrony premier.
Zdaniem biegłych przy tym manewrze wymagane jest upewnienie się, czy droga jest wolna i nie ma znaczenia, czy nadjeżdżający pojazd jest uprzywilejowany.
21-letni kierowca seicento usłyszał zarzut spowodowania wypadku, za co grozi mu kara do trzech lat więzienia.