Biegli zeznawali w procesie ojca oskarżonego o usiłowanie zabójstwa trzymiesięcznego Kubusia
W toczącym się przed łódzkim sądem okręgowym procesie 31-letniego Marcina W., oskarżonego o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem i usiłowanie zabójstwa swojego trzymiesięcznego synka Kubusia, zeznawali biegli.
27.04.2006 15:15
Z opinii biegłej lekarki medycyny sądowej wynika, że obrażenia stwierdzone u Kubusia powstały w wyniku uderzania w główkę dziecka, uderzania jego główką o twarde przedmioty lub silnego ściskania. Jej zdaniem, nie było to jednorazowe zdarzenie, a dziecko doznało obrażeń wielokrotnie.
Biegli medycy potwierdzili, że obrażenia, jakich doznało dziecko, zagrażały jego życiu. W wyniku ciężkich urazów głowy Kubuś doznał nieodwracalnego zaniku mózgu. Dziecko nie słyszy, nie widzi, nie reaguje na dotyk. Chłopczyk nawet nie płacze. Zdaniem biegłych, Kubuś jest "jak roślinka", nigdy nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować i aby żyć, wymaga stałej opieki i rehabilitacji.
Według prokuratury, Marcin W. znęcał się nad trzymiesięcznym wówczas Kubusiem na przełomie 2004 i 2005 roku. Ściskał dziecko, potrząsał chłopcem i uderzał nim o twarde przedmioty. Zdaniem oskarżyciela, znęcając się nad synkiem mężczyzna wiedział, że mogło to prowadzić do śmierci dziecka. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Chłopiec z poważnymi obrażeniami głowy trafił w połowie stycznia zeszłego roku do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Lekarze stwierdzili u niego m.in. wielomiejscowe złamania kości czaszki, krwiaki i stłuczenia, których skutkiem był zanik mózgu. Kubuś był operowany; lekarze Instytutu przez wiele dni walczyli o jego życie.
Oskarżony przed sądem nie przyznał się do winy; zapewniał, że dziecko raz spadło z wersalki, a on kilka razy potrząsnął synem i wtedy mógł uderzyć jego główką o oparcie wersalki.
Biegła lekarka wykluczyła w czwartek, aby obrażenia mogły powstać w wyniku jednorazowego uderzenia główką dziecka o oparcie wersalki lub w wyniku upadku z łóżka. Zaznaczyła, że takie obrażenia powstają wskutek upadku ze znacznej wysokości, wypadku samochodowego czy pobicia.
Biegła psycholog, która badała dziecko, gdy skończyło 14 miesięcy, przyznała, że jest ono na poziomie rozwoju dwumiesięcznego niemowlęcia. Dziecko leży tylko na plecach, nie jest w stanie się ruszać, nie może nawet podnieść główki. Jej zdaniem, rehabilitacja może jedynie pozwolić utrzymać dziecko na takim poziomie rozwoju; poprawa jest bardzo mało prawdopodobna.
Przed sądem zeznawali też biegli z zakresu psychiatrii i psychologii badający oskarżonego. Psychiatrzy orzekli, że oskarżony jest uzależniony od alkoholu, ale był poczytalny w chwili zdarzenia. Psycholog określiła jego osobowość jako niedojrzałą. W jej ocenie, oskarżony nie potrafi przyznać się do swoich wad; nie dostrzega też potrzeb innych osób.
Proces dobiega końca. Wyrok może zapaść w maju.
Marcin W. odpowiadał już przed Sądem Rejonowym w Łodzi za znęcanie się na dzieckiem, za co grozi do 10 lat więzienia. Jednak przed zakończeniem procesu prokurator wystąpił z wnioskiem o zmianę kwalifikacji prawnej na usiłowanie zabójstwa dziecka; sprawa trafiła do sądu okręgowego.
W związku z tą sprawą sąd rejonowy skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu babkę dziecka, Ewę W., oskarżoną przez prokuraturę o nieudzielenie pomocy swojemu wnukowi. Kobieta dobrowolnie poddała się karze.
Półtoraroczny obecnie Kubuś przez wiele miesięcy przebywał w specjalistycznym ośrodku w Częstochowie; obecnie jest pod opieką siostry oskarżonego.