"Biegalski nie powinien obejmować stanowiska szefa więziennictwa"
Zdaniem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza,
nowy szef więziennictwa Henryk Biegalski "powinien przejść na
emeryturę", a nie obejmować to stanowisko. Według Borusewicza
"wszyscy w Gdańsku i okolicy" wiedzieli o sprawie pobicia
więźniów w gdańskim areszcie w 1982 r., kiedy Biegalski był jego
naczelnikiem.
08.03.2006 10:15
Biegalskiego na funkcję Dyrektora Generalnego Służby Więziennej mianował premier Kazimierz Marcinkiewicz, na wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza", napisała, że w lipcu 1982 r. Biegalski, wówczas naczelnik gdańskiego aresztu, wysłał do uspokajania organizujących protest głodowy politycznych więźniów 300 funkcjonariuszy Służby Więziennej uzbrojonych w pałki.
Ta sprawa z 1982 r., kiedy kilkudziesięciu w sumie więźniów zostało pobitych w gdańskim areszcie to jest rzecz o której wszyscy w Gdańsku i jego okolicy wiedzieli - powiedział Borusewicz w Radiu Zet. Pytany, czy pacyfikacja więźniów politycznych mogła odbyć się bez wiedzy Biegalskiego, powiedział: Naczelnik zarządza taką jednostką jednoosobową i nic się nie może odbyć bez jego wiedzy.
Borusewicz dodał, że wobec niego również użyto siły w 1986 r. w gdańskim areszcie: Nie chciałem poddać się rewizji osobistej przy wypuszczeniu z więzienia i obalono mnie w gabinecie naczelnika. Ale jego nie było. On nie afiszował się z tego typu decyzjami - dodał.
Zaznaczył też, że Biegalski "jakoś zdołał wejść w nową rzeczywistość" m.in. dzięki temu, że "został wprowadzony na salony przez księdza Jankowskiego". Myślę, że nikt z tych osób, które zostały poszkodowane (w 1982 r.) nie chciał się na nim odgrywać w nowej sytuacji. Ale co innego jest funkcjonowanie na tym poziomie lokalnym, a co innego awansowanie. Myślę, że powinien przejść na emeryturę, a nie jechać do Warszawy - powiedział Borusewicz.
Pytany dlaczego według niego minister sprawiedliwości nie odwołał jeszcze Biegalskiego ze stanowiska, Borusewicz powiedział: Rozumiem, że konfuzja jest dość duża i minister musi sprawdzić sprawę, ale sądzę, że zostanie ona rozstrzygnięta. Po publikacji "GW" Ziobro polecił Naczelnej Prokuraturze Wojskowej przekazanie resortowi materiałów dotyczących Biegalskiego. Ministerstwo zwróciło się też o informacje do Sądu Okręgowego w Gdańsku, przed którym w 1986 r. toczył się proces cywilny o odszkodowanie dla jednego z pobitych w areszcie więźniów.
W środę "GW" napisała, że o "kompromitującej przeszłości" Biegalskiego wiedział wiceminister sprawiedliwości Andrzej Grzelak. Tuż przed nominacją nowego szefa więziennictwa, z Grzelakiem miał się spotkać Jan Stec - wiceprzewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa. To on - według gazety - powiedział Grzelakowi, że Biegalski "jest nie do przyjęcia".