Biedroń przeprosił za wpis. Tak podsumowują jego tłumaczenie
"Jaaaaasne", "a mi pies zjadł pracę domową" - to tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się po opublikowaniu przez Roberta Biedronia przeprosin dotyczących środowego wpisu w mediach społecznościowych. Inni podsumowują działania polityka wprost, pisząc: "Żenujące tłumaczenie".
W mediach społecznościowych Roberta Biedronia w dniu wizyty Karola Nawrockiego w USA pojawiło się zdjęcie polskiego prezydenta w towarzystwie Donalda Trumpa obserwujących przelot myśliwców. Zgodnie ze słowami amerykańskiego przywódcy przelot ten miał na celu "w głównej mierze" uhonorowanie zmarłego w wypadku w Radomiu pilota F-16 mjr. Macieja Krakowiana.
Do opublikowanego zdjęcia polityk Nowej Lewicy dodał jednak komentarz: "'Szon patrol' na posterunku...", nawiązując w ten sposób do tzw. "szon patroli", które tworzą grupy samozwańczych, często nieletnich "obrońców moralności", którzy zaczepiają kobiety i nastolatki w miejscach publicznych. Niedługo później wpis europosła został usunięty.
W czwartek przed południem Biedroń zabrał głos w tej sprawie. "Przepraszam. Wczorajszy wpis był nieudanym żartem jednego z moich asystentów, który usunąłem natychmiast po dowiedzeniu się o jego publikacji" - stwierdził Biedroń, dodając: "Taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Porównali spotkanie Nawrocki-Trump do randki. "Bardzo udana"
Biedroń z głośnym wpisem. Kolejne komentarze w sieci
Po jego oświadczeniu w sieci zawrzało - jedni uważają tłumaczenie europosła za niewiarygodne, inni je przyjęli, jednak komentarze w tej sprawie są jednoznacznie negatywne.
"Żenujące tłumaczenie. Asystent. To nie ja, to on. Podobnie było z obietnicą zrzeczenia się lub nieprzyjęcia mandatu europosła. Obiecałem, ale się nie zrzekłem. Postpolityka w wersji lewicowej" - podsumował publicysta Przemysław Szubartowicz.
"Warto docenić. Ktoś nawalił, a Robert Biedroń naprawił" - napisał ironicznie dziennikarz WP Patryk Słowik.
Niedługo później dodał on także kolejny komentarz, w którym przekazał: "Wpis pana europosła Biedronia zachęcił mnie do sprawdzenia zarządu krajowego Nowej Lewicy. I tak jak pamiętałem, że Robert Biedroń jest współprzewodniczącym, tak gdzieś mi umknęło, że wiceprzewodniczącymi są m. in. Dariusz Wieczorek i Andrzej Szejna".
Dziennikarz Wirtualnej Polski Patrycjusz Wyżga całą sprawę skomentował tylko jednym słowem: "Jaaaaasne".
W podobny sposób do sprawy odniósł się też Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24.com, pisząc: "A mi pies zjadł pracę domową".
"Mam bana, więc tutaj muszę napisać: był lepszy sposób na usunięcie wpisu i usunięcie asystenta. Mianowicie usunięcie Roberta Biedronia z polityki z automatu usuwa wszystkie inne problemy" - oznajmił Krzysztof Stanowski, założyciel Kanału Zero.
"Kiedyś mogło dziwić, że 'osobiste' konta polityków prowadzą ich asystenci. Dziwne już dawno być przestało, ale z czasem weszło na wyższy poziom, bo niektórym nie chce się już nawet skonsultować, co ktoś zaraz napisze w ich imieniu. A jak jest fakap, pozostają anonimowi" - napisał z kolei Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl.
"Ilu asystentów Pan potrzebuje do zamieszczania tak 'wartościowego' kontentu? Czy mogę prosić o nazwisko tego konkretnego asystenta?" - zapytała też dziennikarka Polsat News Agnieszka Gozdyra, publikując grafikę, która pojawiła się dwa dni wcześniej na koncie Biedronia.
Czytaj też: