Bieda dziesiątkuje uczniów
11-letnia Ewa K. z Nowego Targu od miesiąca
zamiast do szkoły, chodzi na zakopiańskie Krupówki. Stoi na mrozie
w starych, przemokniętych butach i handluje oscypkami. Takich
uczniów jak ona są w Polsce tysiące - pisze "Trybuna".
Z roku na rok coraz więcej dzieci porzuca naukę z powodu biedy i bezrobocia rodziców. Za kilka lat, gdy dorosną, ich szanse na normalne życie będą równe zeru.
Na Śląsku rówieśnicy Ewy szukają pieniędzy wzdłuż torów kolejowych. Razem z kolegami, a często z ojcami, zarabiają, kradnąc węgiel z wagonów lub zbierając ten, który wypadnie podczas transportu. Na Warmii i Mazurach, gdzie bez pracy jest prawie co trzeci dorosły mieszkaniec, wiele rodzin cierpi nędzę. Pieniędzy brakuje na chleb, nie mówiąc już o książkach i zeszytach. Nic więc dziwnego, że wiele ławek w tamtejszych szkołach świeci pustkami.
Według olsztyńskiej delegatury Kuratorium Oświaty, w ciągu ostatniego roku w Ełku obowiązku szkolnego nie realizowało aż 236 uczniów podstawówek i 206 gimnazjalistów.
Ale to jest tylko część tego zjawiska, bo jak podkreślają nauczyciele, wielu uczniów ściąga do szkoły tylko możliwość zjedzenia ciepłego obiadu.
- Te dzieci wypadają z całego systemu edukacyjnego- alarmuje Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Bez szkoły, bez wykształcenia już za kilka lat poszerza krąg ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa, bo kto ich zatrudni?- rozkłada ręce. (PAP)