Bić się, ale z głową
Wszyscy byli zgodni: bardzo nam się udała 60 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Huczne obchody, otwarte po wielu latach starań muzeum, trwający nieprzerwanie w mediach serial kombatanckich wspomnień. I wspaniały prezent, jaki zrobił Polakom Norman Davies, wydając monumentalne dzieło pod mickiewiczowskim tytułem „Powstanie 44” - pisze Zdzisław Pietrasik w tygodniku "Polityka".
06.10.2004 09:31
Brytyjski historyk, od lat zakochany w polskich dziejach, napisał, ujmując rzecz w największym skrócie, że Powstanie miało głęboki sens. W towarzyszących premierze książki debatach wypomniano Europie, iż zapomniała o polskim zrywie, ponadto nie wszystkie jeszcze kraje przeprosiły nas za zdrady i zaniechania.
Któż odważyłby się zmącić ów przyjemny rocznicowy nastrój? A jednak znalazł się śmiałek; jest nim Tomasz Łubieński, eseista, autor bardzo popularnej kiedyś książki „Bić się czy nie bić?”, który też postanowił uczcić rocznicę Powstania, z tym że nie jego wybuchu, lecz zakończenia.
Zdaniem Łubieńskiego, wyżsi dowódcy, z których zresztą nikt nie zginął („choć wszyscy byli gotowi, tak się złożyło”), skorzystali z polskiej tradycji. „Tradycji, która właściwie nie rozlicza popełnionych błędów, niepowodzenie łatwo usprawiedliwi obcą zmową i przemocą, potrafi wzruszyć się brakiem szczęścia w wojnie czy w polityce, a w klęsce chętnie dopatrzy się dowodu moralnej przewagi nad wrogiem”.
„Ani tryumf, ani zgon...” to nie tylko polemika z Daviesem, to także gorzka rozprawa z naszą obciążoną mitami (także nowego chowu) świadomością historyczną. Naprawdę warto ją przeczytać właśnie teraz, kiedy dzień krótszy, mniej słońca...