Jakub Majmurek: "W Białymstoku lewica znalazła korzystną dla siebie oś sporu" (Opinia)

Decyzja o zwołaniu wiecu przeciw w przemocy w Białymstoku tydzień po brutalnych atakach na pierwszy Marsz Równości w tym mieście, okazała się dla lewicy strzałem w dziesiątkę. Zanim koalicja Biedronia, Czarzastego i Zandberga zdążyła się na dobre ukonstytuować, udało się jej narzucić polskiej debacie publicznej korzystny dla siebie temat sporu.

Jakub Majmurek: "W Białymstoku lewica znalazła korzystną dla siebie oś sporu" (Opinia)
Źródło zdjęć: © PAP | Artur Reszko
Jakub Majmurek
SKOMENTUJ

Nie tylko LGBT+

O co toczy się ten spór? Na najbardziej oczywistym poziomie o prawa osób LGBT+ w Polsce. Nie tylko jednak o to. Skala przemocy, do jakiej doszło w Białymstoku zmusza do pytań o to, jak wygląda dziś w Polsce wolność zgromadzeń i manifestowania w przestrzeni publicznej różnych przekonań i tożsamości. Zwłaszcza przez grupy stygmatyzowane przez silnych aktorów życia społecznego – na czele z hierarchami Kościoła rzymskokatolickiego i czołowymi politykami Prawa i Sprawiedliwości.

Opozycja – nie tylko ta lewicowa – przekonuje, że w Polsce mamy problem z motywowaną nienawistną ideologią przemocą, za rozpętanie której odpowiada rządząca partia i jej media. Wydarzenia ostatniego tygodnia dostarczają argumentów, uwiarygadniających taką narrację.

Najpierw okazało się, że w nielegalnej blokadzie marszu – jak zgłosił odpowiednim organom prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski – brali udział wojewódzcy i miejscy radni PiS. Na materiałach TVN24 widać jak na czele blokady, obok karanego za przestępstwa z użyciem przemocy szefa pseudokibiców Jagiellonii Białystok Tomasza P., pseudonim Dragon, stoją wojewódzki radny PiS Sebastian Łukaszewicz, oraz p.o. szefa gabinetu marszałka województwa Robert Jabłoński.

Zobacz także: „Rodzina Adamsów” wśród opozycji. Leszek Miller ma żal

W środę do kiosków trafiły numery "Gazety Polskiej” z naklejką "strefa wolna od LGBT”. Dystrybucji tego numeru "GP”, jako propagującego dyskryminację, odmówiły niektóre sieci handlowe. Sąd okręgowy w Warszawie, stosując zabezpieczenie pozwu w sprawie o ochronę dóbr osobistych, nakazał wydawcy wstrzymanie dystrybucji naklejek. "Gazeta Polska” to jedna z najbliższych rządowi publikacji. Tracący czytelników tygodnik wspierają regularnie pieniądze z reklam spółek skarbu państwa.

W czwartek na bulwarach odrzańskich we Wrocławiu pobity został lewicowy dziennikarz Przemysław Witkowski – za to, że w prywatnej rozmowie zwrócił uwagę na homofobiczne napisy na murach. Wszystko to falsyfikuje rządową narrację, że w Polsce nie ma żadnego problemu z prawami osób LGBT+, a zjawisko przestępstw z nienawiści w zasadzie nie występuje.

Kto jest mniejszością?

Ostatni tydzień pokazał też siłę solidarności, na jaką mogą liczyć środowiska LGBT+ w Polsce. W całym kraju odbyły się solidarnościowe pikiety w centrach miast. I to nie tylko w tych największych – jak Warszawa, Wrocław, czy Kraków – ale także w Bielsku-Białej, Kielcach i Rzeszowie.

"Lesbijki, geje, osoby biseksualne i transpłciowe zawsze będą mniejszością. Ale sojusznicy środowisk LGBT mniejszością być nie powinni. I naszym zadaniem, zadaniem marszów, jest sprawienie, że będziemy większością. Głośnie i zdecydowanie domagającą się równych praw dla naszych przyjaciół” – mówił podczas rzeszowskiego wiecu lokalny działacz Razem Paweł Preneta.

Te słowa są kluczem dla dynamiki politycznej ostatnich dni i najbliższych tygodni. Wbrew narracji PiS, przedstawiającej środowiska LGBT+ jako awanturującą się pozbawioną, znaczenia mniejszość, kwestia praw osób należących do tej grupy przestaje być mniejszościowa. W tym roku, choć dopiero lipiec, w całej Polsce odbyło się już kilkanaście marszów równości. W tym miastach średniej wielkości, takich jak Koszalin, Częstochowa, czy Kielce, które nigdy nie uchodziły za szczególne bastiony progresywizmu. Dużo się w Polsce zmieniło, odkąd w 2005 roku Lech Kaczyński zakazał warszawskiej Parady Równości. Większość Polaków jest otwarta na związki partnerskie. To skrajnie homofobiczne grupy sprzymierzone z rządem są mniejszością – opozycja powinna powtarzać ten komunikat bez przerwy.

Pryncypia i strategia

Niedzielny wiec w Białymstoku był nie tylko okazją, by go powtórzyć, ale także, by upolitycznić to, co w Polsce działo się wokół kwestii LGBT+ w ostatnim tygodniu. W interesie lewicy jest przekonać Polaków oburzonych bandziorami, rzucającymi w marsz równości brukiem, że podobne sytuacje będą się powtarzać, jeśli nie dojdzie do politycznych i prawnych zmian w kraju.

Do sukcesu wiecu w Białymstoku potrzebowała dwóch rzeczy: minimalnie przyzwoitej frekwencji i mocnych przemówień liderów. Pierwszy warunek udało się spełnić, choć liczebność uczestników nie powalała. Z drugim poszło znacznie lepiej. Robert Biedroń mówił odwołując się do nadziei i emocji. Włodzimierz Czarzasty celnie przypomniał Marsze Niepodległości i legitymizowanie przez rządzący obóz ich skrajnie prawicowych organizatorów. Można się domyślić, że osoby, które tydzień temu atakowały Marsz Równości w Białymstoku to absolwenci szkoły Marszu Niepodległości.

Najmocniejsze było przemówienie Adriana Zandberga. Lider Razem bardzo szeroko zarysował spór, jaki dziś dzieli Polskę: "albo ustąpimy bandytom, którzy biją ludzi i damy im nami rządzić albo przeciwstawimy im naszą solidarność”. Tak postawiony problem pozwala pozyskać także te osoby, które niekoniecznie popierają wszystkie postulaty osób LGBT+.

Temat będzie żył – za tydzień kolejny Marsz Równości w Płocku. Lewica musi towarzyszyć takim wydarzeniom – jest to kwestia zarówno pryncypiów, jak i strategii. Dynamika sporu wokół LGBT+ pozwala lewicy odróżnić się nie tylko od sprzymierzonego ze sprawcami przemocy obozu rządzącego, ale także od kunktatorsko zachowujących się PSL i Koalicji Obywatelskiej. Liderów obu partii zabrakło w niedzielę w Białymstoku – co może zrazić zwłaszcza część elektoratu KO, bardziej progresywnego w kwestiach obyczajowych, niż kierownictwo partii.

To ostatnie twierdzi, że polaryzacja wokół kwestii LGBT+ służy wyłącznie PiS, bo społeczeństwo w swojej masie jest konserwatywne. Tylko nawet konserwatystów może zrazić przemoc, jaka towarzyszy językowi rządu. PiS jest dziś jak uczeń czarnoksiężnika, wyzwolił siły, nad którymi nigdy nie zapanuje. Granat rozpryskowy z napisem "ideologia LGBT+”, jakim Kaczyńskim chciał zniszczyć opozycję, może jeszcze narobić szkód w PiS-owskich okopach.

Jakub Majmurek dla WP Opinie

Źródło artykułu: WP Opinie

Wybrane dla Ciebie

"Na żądanie Kremla". Media o odsunięciu kluczowego generała
"Na żądanie Kremla". Media o odsunięciu kluczowego generała
Wyniki Lotto 13.03.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 13.03.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wygasła kluczowa luka. Rosja może mieć kłopoty
Wygasła kluczowa luka. Rosja może mieć kłopoty
Media: USA wznawiają dostawy GLSDB dla Kijowa
Media: USA wznawiają dostawy GLSDB dla Kijowa
Problemy szpitala w Otwocku. Pracownicy nie dostali na czas pensji
Problemy szpitala w Otwocku. Pracownicy nie dostali na czas pensji
Były szef mafii zastrzelony. Próbował uciekać pieszo po autostradzie
Były szef mafii zastrzelony. Próbował uciekać pieszo po autostradzie
Samolot przeleciał tuż nad szczytem góry. Wszczęto śledztwo
Samolot przeleciał tuż nad szczytem góry. Wszczęto śledztwo
Podatek od nieruchomości w 2025. Kto zapłaci więcej?
Podatek od nieruchomości w 2025. Kto zapłaci więcej?
Dymisja wiceministra po publikacji WP. Pierwsze komentarze
Dymisja wiceministra po publikacji WP. Pierwsze komentarze
Wiceminister Zbigniew Ziejewski z PSL głosował po myśli PiS
Wiceminister Zbigniew Ziejewski z PSL głosował po myśli PiS
Pomoc dla powodzian. Wydłużony termin składania wniosków
Pomoc dla powodzian. Wydłużony termin składania wniosków
Jak standardy, to tylko do obijania przeciwników. Kilka słów po dymisji Ziejewskiego [OPINIA]
Jak standardy, to tylko do obijania przeciwników. Kilka słów po dymisji Ziejewskiego [OPINIA]