Białoruskie media opublikowały listy partnerki Pratasiewicza
Rosyjskojęzyczna redakcja BBC opublikowała fragmenty listów Sofii Sapiegi, partnerki Ramana Pratasiewicza. Kobieta jest uwięziona w mińskim areszcie.
Bliscy Sapiegi otrzymali korespondencję z aresztu w Mińsku. Listy, które datowane są na 1 i 3 czerwca, udostępniła matka uwięzionej kobiety.
"Trzymam się i dużo czytam, ciągle czytam (…). Robię po sto przysiadów rano, wcześniej brzuszki i inne ćwiczenia. Piszę dziennik. W końcu mam czas na takie rzeczy" - miała napisać partnerka opozycjonisty.
W swoim liście prosi też, by Ramana Pratasiewicza "nie winić za to, co się stało".
Cenzura w białoruskim więzieniu
Zdaniem osób, które więziono w białoruskich aresztach, żaden list opisujący warunki panujące w tym miejscu, nie zostałby wypuszczony przez cenzurę.
Zobacz też: "Unia Europejska zaskoczyła Putina". Były szef MSZ: To wszystko mało
Jak wskazywali w majowym raporcie obrońcy praw człowieka, białoruskie więzienia są przeludnione, brakuje materacy i pościeli, a ludzie zmuszani są to spania na zimnej podłodze.
Więźniowie nie mogą też przyjmować paczek oraz leków. Jak można przeczytać w raporcie, "stworzono nieludzkie warunki", które eksperci Wiasny (niezależnego centrum praw człowieka - red.), oceniają jako tortury.
Kobieta miała bronić pracy magisterskiej
W dalszej części opublikowanej korespondencji, Sapiega pisze, że się nie poddaje.
"Trzymam się. Zaczęłam się uśmiechać. Po raz pierwszy w życiu cieszę się z takich drobiazgów jak śpiew ptaków czy ciekawa książka. Naprawdę się cieszę" - czytamy.
Partnerka opozycjonisty przyznała, że 3 czerwca był dniem, na który wyznaczono jej obronę pracy magisterskiej. Wspomina, że mieli wspólne plany świętowania z szampanem w restauracji.
"Wyszło trochę inaczej. Rano zjadłam kaszę, poćwiczyłam, a wieczorem wypiłam herbatę z herbatnikiem. Sama" - dodała.
Białoruś. Przymusowe lądowanie
Do zatrzymania 23-letniej Sapiegi i jej partnera Ramana Pratasiewicza doszło 23 maja.
Stało się tak tuż po przymusowym lądowaniu samolotu Ryanair w Mińsku, w związku z anonimową informacją o bombie.
- Nie ma żadnych wątpliwości, że działania naszych kompetentnych struktur były całkowicie zgodne z ustalonymi normami międzynarodowymi - mówił w ostatnich dniach maja rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Hłaz.
Innego zdania są państwa zachodnie. Według polskiej dyplomacji, za wymuszonym lądowaniem samolotu stoją białoruskie służby specjalne.
- Ta operacja specjalna odbyła się najprawdopodobniej w porozumieniu ze służbami Rosji - skomentował w programie "Tłit" wiceminister spraw zagranicznych.
Działania Białorusi potępiło wiele światowych rządów, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i "porwanie samolotu".
Źródło: Wiadomości WP/PAP/BBC