Białoruski opozycjonista usłyszał zarzuty. "To represje"
Zarzuty zatajenia dochodów w szczególnie dużej wysokości oficjalnie przedstawiły białoruskie służby Alesiowi Bialackiemu, szefowi Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna". Jego współpracownicy uznali zarzuty za "kontynuację represji politycznych".
12.08.2011 | aktual.: 12.08.2011 18:33
Zatrzymany w zeszłym tygodniu Bialacki pozostaje w areszcie. Zarzuty, które mu przedstawiono, grożą karą od trzech do siedmiu lat więzienia. - Oceniamy to jako kontynuację represji politycznych, sprawa wobec lidera "Wiasny" jest motywowana politycznie - powiedział działacz organizacji Uładzimir Łabkowicz, cytowany przez Radio Swaboda.
Bialacki został zatrzymany przez funkcjonariuszy Białoruskiego Departamentu Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej, nazywanego przez media milicją finansową. Służby białoruskie uzyskały dane o jego koncie bankowym na Litwie z Ministerstwa Sprawiedliwości w Wilnie. Według działaczy "Wiasny" na to konto przekazywane były środki fundacji zagranicznych na działalność organizacji, w tym na pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych.
W oficjalnych zarzutach wobec Bialackiego nie ma mowy o konkretnych sumach. Wcześniej podawano, że służby zarzucają mu zatajenie ponad 1 mld rubli (ponad 550 tys. złotych) dochodu. W czwartek okazało się, że informacje o Bialackim prócz Litwy przekazała Białorusi również polska prokuratura w ramach mechanizmu pomocy prawnej.
Białoruska opozycja i obrońcy praw człowieka ocenili sprawę Bialackiego jako uderzenie we wszystkie opozycyjne środowiska na Białorusi. Niezarejestrowana oficjalnie "Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych białoruskich organizacji pozarządowych; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).