Białoruska milicja przetrzymywała polskich dziennikarzy
Trzej polscy dziennikarze, zatrzymani przez
białoruską milicję w Grodnie, zostali zwolnieni w niedzielę o
godzinie 23 czasu białoruskiego.
20.03.2005 | aktual.: 21.03.2005 08:48
Marcin Śmiałowski, pracujący dla Polskiego Radia i Polsatu oraz dziennikarze polskiego "Newsweeka" - Michał Kacewicz i Adam Tuchliński obserwowali odbywające się w Grodnie wybory uzupełniające do parlamentu.
Jak powiedział Tuchliński, zostali oni zatrzymani w niedzielę pod wieczór w jednym z lokali wyborczych. Do pierwszego z nich nie chciano ich wpuścić, mimo iż tłumaczyli, że zezwala na to prawo wyborcze. Ostatecznie dziennikarze weszli do innego lokalu, potem jednak milicja zakwestionowała legalność ich akredytacji. Chodziło o brak pieczątki na jednej z nich.
Według Tuchlińskiego, pieczątka starła się, bo akredytacja nie była zalaminowana.
Zatrzymani spędzili na posterunku około trzech godzin. W tym czasie milicjanci sprawdzali legalność ich akredytacji. Zwolnieni zostali bez wyjaśnień, akredytacje im oddano - dodał dziennikarz "Newsweeka".
Marcin Śmiałowski poinformował, że na posterunku milicjanci zachowywali się poprawnie. Kazali jednak wyłączyć telefony komórkowe oraz zetrzeć nagraną taśmę telewizyjną. Gdy to zrobiłem rozmowa nawet była przyjacielska - powiedział dziennikarz.
Śmiałowskiemu funkcjonariusze zarzucili też, że nie ma przy sobie paszportu (był na recepcji w hotelu), spisali protokół i pouczyli o naruszeniu zasad pobytu obcokrajowców.
Na posterunku milicji interweniował polski wicekonsul z konsulatu generalnego w Grodnie.
Tatiana Pac