Białoruś grozi, że wstrzyma tranzyt gazu
Nadal nie
osiągnięto porozumienia w sprawie dostaw rosyjskiego gazu na
Białoruś - poinformował rzecznik rosyjskiego
koncernu Gazprom. Z kolei Mińsk upiera się, że porozumienie
pozostaje w zasięgu ręki; grozi jednocześnie, iż jeśli do niego
nie dojdzie, Białoruś wstrzyma tranzyt rosyjskiego gazu przez swe
terytorium do Europy.
31.12.2006 | aktual.: 31.12.2006 11:18
Takie ostrzeżenie wygłosił białoruski minister energetyki Alaksandr Ozerc. W rozmowie telefonicznej z dziennikarzem agencji Reutera powiedział, że jakkolwiek jego zdaniem istnieje szansa rozstrzygnięcia sporu w sprawie cen rosyjskiego gazu, jednakże w razie braku porozumienia Mińsk może odciąć prąd do stacji pomp na linii przesyłowej gazu do Europy. To zaś oznaczałoby odcięcie dostaw gazu dla europejskich odbiorców.
Przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprijanow rano przypomniał, iż termin porozumienia upływa 1 stycznia - dodał jednak, iż strona rosyjska gotowa jest kontynuować rozmowy "do momentu gdy kremlowskie kuranty ogłoszą nadejście Nowego Roku".
Rano w niedzielę do Moskwy na rozmowy z Gazpromem udał się główny białoruski negocjator - wicepremier Uładzimir Siemaszko. Obecność wicepremiera w stolicy Rosji może zapowiadać rozwiązanie kryzysu. Siemaszko w sobotę wieczorem ogłaszał w Mińsku - co zdementowały źródła rosyjskie - iż osiągnięto porozumienie w sprawie nowych cen gazu. Białoruś - powiedział - miałaby płacić sto dolarów za tysiąc metrów sześć. gazu, tylko o pięć dolarów mniej niż żądał Gazprom.
Kuprijanow ocenił, iż jest to wyłącznie opinia Siemaszki, a o porozumieniu będzie można mówić wyłącznie po podpisaniu nowego kontraktu w Moskwie przez samego Siemaszkę.