Białka na celowniku
Od czerwca pacjentki Oddziału Ginekologicznego Szpitala przy ul. Łąkowej, oprócz cytostatyków, otrzymają lek oparty na terapii genowej - pisze "Gazeta Poznańska".
10.05.2005 | aktual.: 10.05.2005 08:08
Rak jajnika ma opinię nowotworu trudnego: zarówno w rozpoznaniu, jak i później – podczas leczenia. – Chociaż zachorowalność jest dużo mniejsza, niż w przypadku raka piersi, to umieralność jest zatrważająca – mówi prof. Janina Markowska, specjalista wojewódzki ds. ginekologii onkologicznej.
W Polsce rocznie na raka jajnika zapada ponad 3200 kobiet. Według statystyk aż 50% umiera.
Operacja podglądowa
Standardowo leczenie zaczyna się od zabiegu operacyjnego. Później włącza się chemioterapię. Tak zwanym złotym standardem, obowiązującym na całym świecie, jest podawanie wraz z innymi lekami taxolu – leku produkowanego na bazie wyciągu z cisa.
Aby upewnić się, że w organizmie nie ma już tkanek zaatakowanych przez nowotwór, lekarze przeprowadzają tzw. operacje podglądowe. – Nawet gdy podczas zabiegu przekonujemy się, że rak został całkowicie usunięty, u połowy pacjentek dochodzi do wznowy – mówi prof. Markowska.
Prosto w tarczę
Trwają więc badania nad skuteczniejszymi metodami leczenia. Jedną z dróg poszukiwań jest wykorzystanie tzw. czynnika antyangiogennego. Chodzi o substancje, które hamują rozwój naczyń krwionośnych raka, co uniemożliwia jego rozprzestrzenianie się w organizmie. Spore nadzieje budzą środki wytworzone w oparciu o terapię genową. Substancje te określa się mianem terapii celowanej w tarczę. Nie niszczą bowiem całego nowotworu, a przy okazji tkanek zdrowych, ale celują w konkretne białka niezbędne do jego rozwoju.
Niektóre z testowanych właśnie leków, budzących duże nadzieje, wytwarzane są z izolowanych wyciągów z rekinów, inne produkuje się z morskich roślin. – Terapia antyangiogenna, czyli niszczenie naczyń krwionośnych raka – zajmuje dziś specjalistów na całym świecie. Najbliższy kongres Amerykańskiego Stowarzyszenia Onkologów Klinicznych w sporej części będzie poświęcony tym zagadnieniom – zapowiada prof. Markowska. Prowadzony przez nią oddział spełnia standardy, które pozwalały zakwalifikować go do trzeciej fazy badań klinicznych nad nowym preparatem. Jeśli skuteczność nowej metody zostanie potwierdzona, minie kilka lat nim lek zostanie wprowadzony na rynek.
Uderzyć w naczynia
Stosowanie leków antyangiogennych trwa od roku 1953, gdy na rynku pojawił się thalidomid – podawany jako środek likwidujący nudności u kobiet ciężarnych. Niektóre kobiety rodziły jednak dzieci z upośledzeniem wzrostu rączek i nóżek. Lek zaburzał bowiem powstawanie naczyń krwionośnych u płodu. Od roku 1965 zaczęto go stosować do leczenia guzów.
Jolanta Sielska