Bez serca i sumienia
Marcin Talaga, z Lubomierza koło Pleszewa, zeznał wczoraj przed sądem, że zamordował swoją byłą dziewczynę, Iwonę B., bo "powiedziała mu, że ma innego".
14.01.2017 18:55
Pierwszy dzień rozprawy odbył się wczoraj przed kaliskim Sądem Okręgowym. Posiedzenie miało formę wyjazdową i odbyło się w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie oskarżony od stycznia br. przebywa w areszcie.
Prokuratora Rejonowa w Pleszewie zarzuciła 25-letniemu Marcinowi Taladze (sąd zgodził się na publikację pełnych danych oraz zdjęć oskarżonego) dwie zbrodnie z premedytacją. Po pierwsze, że zamordował swoją czteromiesięczną córkę Wiktorię Weronikę; po drugie, że zabił też matkę dziecka, Iwonę B., z którą kiedyś był związany.
Składowi sędziowskiemu przewodniczy Andrzej Miller, oskarżonego broni Marian Gulcz, a prokuraturę reprezentuje Andrzej Mieloszyk. W roli oskarżycieli posiłkowych występują rodzice Iwony B.: Zenobia i Jerzy B. Wczoraj przesłuchano oskarżonego Marcina Talagę, rodziców zamordowanej Iwony oraz jej rodzeństwo: Małgorzatę i Marka. Nie udało się przesłuchać biegłych, ponieważ jeden z nich - Michał Bargill - nie mógł przybyć.
Zdenerwował go "inny"
Przed sądem oskarżony odmówił ponownego opisywania zabójstw, jakich dokonał. Odpowiadał tylko na pytania. Odczytano więc zeznania, jakie Talaga składał policji i prokuraturze. Jak z nich wynika, 28 stycznia br. morderca spotkał swoje ofiary, które przebywały na spacerze w parku w Taczanowie. Makabryczne wydarzenia miały miejsce w przykościelnej dzwonnicy. - Iwona powiedziała mi, że może zwiąże się z innym mężczyzną, przy którym nasza córka czuje się szczęśliwa - utrzymuje oskarżony. - Zaczęła mi szczegółowo opowiadać o swoich zbliżeniach z nim. Krzyknąłem, aby się zamknęła. Zacząłem ją bić po głowie i szarpać. Iwona uderzyła głową o kamienną ławkę i upadła. Uderzałem jej głową o posadzkę. Zobaczyłem, że nadal się rusza, więc kilkakrotnie uderzyłem ją w cegłą w głowę, może w twarz.
Ciało kobiety zabójca pozostawił na miejscu zbrodni. Natomiast dziecko przez kilka godzin woził w samochodzie. Włożył je do foliowego worka, położył na siedzeniu, a później na podłodze auta. Dodatkowo przykrył kurtką. Wiktoria Weronika się udusiła. Pod wieczór 28 stycznia Talaga obciążył worek kamieniami, zawiązał go na supeł i wrzucił zwłoki córki do rzeki Prosny w Bogusławiu. W międzyczasie odwiedzał jeszcze znajomych i był w domu. Pomimo intensywnych poszukiwań, ciała dziecka do dziś nie odnaleziono.
Nie ma serca
Jak zeznała rodzina ofiar, kontakty Marcina Talagi z Iwoną oraz dzieckiem nie były łatwe. Często się kłócili. Próbowali razem żyć, ale nie mogli się porozumieć. - Kiedyś słyszałam, jak Marcin mówił Iwonie, że nie dopuści, aby inny facet wychowywał jego dziecko - powiedziała Zenobia B. - Na pewno moja córka nie opowiadała mu o związku z innym mężczyzną, bo takiego nie było. Iwona była bardzo zapatrzona w Marcina.
Matka i babcia zamordowanych nie przyjęły przeprosin i żalu oskarżonego. - Nie jesteś człowiekiem, nie masz serca, ani sumienia - zwróciła się do mordercy, pokazując mu zdjęcia Iwony oraz Wiktorii Weroniki. Jej zdaniem, mordercy musiał ktoś pomagać.
Nie chciał zabić córki?
Wczoraj w sądzie wykrystalizowała się linia obrony przyjęta przez oskarżonego i jego obrońcę. Talaga przyznaje się do zamordowania Iwony B., usiłuje natomiast dowieść, że śmierć córki nie była jego zamierzeniem, a więc nie jest to zabójstwo z premedytacją. - Woziłem w samochodzie Wiktorię Weronikę i zastanawiałem się, co z nią zrobić. Myślałem, aby oddać ją zakonnicom w Pleszewie - mówił wczoraj. - Nie przewidziałem śmierci dziecka.
Zdaniem prokuratora A. Mieloszyka, oskarżony przeszedł badania, które potwierdziły jego pełną poczytalność tragicznego dnia. Dowodzi także tego zacieranie przez Talagę śladów morderstwa.
- Dorosły mężczyzna, student, musiał sobie zdawać sprawę, iż dziewczynka nie przeżyje - powiedział nam po rozprawie A. Mieloszyk.
Dzisiaj drugi dzień rozprawy. Zeznania złoży dziesięciu świadków, w tym rodzina mordercy. Biegli sądowi zostaną przesłuchani w październiku.
Marcin Konieczny