Bez serca i sumienia
Marcin Talaga, z Lubomierza koło Pleszewa, zeznał wczoraj przed sądem, że zamordował swoją byłą dziewczynę, Iwonę B., bo "powiedziała mu, że ma innego".
Pierwszy dzień rozprawy odbył się wczoraj przed kaliskim Sądem Okręgowym. Posiedzenie miało formę wyjazdową i odbyło się w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie oskarżony od stycznia br. przebywa w areszcie.
Prokuratora Rejonowa w Pleszewie zarzuciła 25-letniemu Marcinowi Taladze (sąd zgodził się na publikację pełnych danych oraz zdjęć oskarżonego) dwie zbrodnie z premedytacją. Po pierwsze, że zamordował swoją czteromiesięczną córkę Wiktorię Weronikę; po drugie, że zabił też matkę dziecka, Iwonę B., z którą kiedyś był związany.
Składowi sędziowskiemu przewodniczy Andrzej Miller, oskarżonego broni Marian Gulcz, a prokuraturę reprezentuje Andrzej Mieloszyk. W roli oskarżycieli posiłkowych występują rodzice Iwony B.: Zenobia i Jerzy B. Wczoraj przesłuchano oskarżonego Marcina Talagę, rodziców zamordowanej Iwony oraz jej rodzeństwo: Małgorzatę i Marka. Nie udało się przesłuchać biegłych, ponieważ jeden z nich - Michał Bargill - nie mógł przybyć.
Zdenerwował go "inny"
Przed sądem oskarżony odmówił ponownego opisywania zabójstw, jakich dokonał. Odpowiadał tylko na pytania. Odczytano więc zeznania, jakie Talaga składał policji i prokuraturze. Jak z nich wynika, 28 stycznia br. morderca spotkał swoje ofiary, które przebywały na spacerze w parku w Taczanowie. Makabryczne wydarzenia miały miejsce w przykościelnej dzwonnicy. - Iwona powiedziała mi, że może zwiąże się z innym mężczyzną, przy którym nasza córka czuje się szczęśliwa - utrzymuje oskarżony. - Zaczęła mi szczegółowo opowiadać o swoich zbliżeniach z nim. Krzyknąłem, aby się zamknęła. Zacząłem ją bić po głowie i szarpać. Iwona uderzyła głową o kamienną ławkę i upadła. Uderzałem jej głową o posadzkę. Zobaczyłem, że nadal się rusza, więc kilkakrotnie uderzyłem ją w cegłą w głowę, może w twarz.
Ciało kobiety zabójca pozostawił na miejscu zbrodni. Natomiast dziecko przez kilka godzin woził w samochodzie. Włożył je do foliowego worka, położył na siedzeniu, a później na podłodze auta. Dodatkowo przykrył kurtką. Wiktoria Weronika się udusiła. Pod wieczór 28 stycznia Talaga obciążył worek kamieniami, zawiązał go na supeł i wrzucił zwłoki córki do rzeki Prosny w Bogusławiu. W międzyczasie odwiedzał jeszcze znajomych i był w domu. Pomimo intensywnych poszukiwań, ciała dziecka do dziś nie odnaleziono.
Nie ma serca
Jak zeznała rodzina ofiar, kontakty Marcina Talagi z Iwoną oraz dzieckiem nie były łatwe. Często się kłócili. Próbowali razem żyć, ale nie mogli się porozumieć. - Kiedyś słyszałam, jak Marcin mówił Iwonie, że nie dopuści, aby inny facet wychowywał jego dziecko - powiedziała Zenobia B. - Na pewno moja córka nie opowiadała mu o związku z innym mężczyzną, bo takiego nie było. Iwona była bardzo zapatrzona w Marcina.
Matka i babcia zamordowanych nie przyjęły przeprosin i żalu oskarżonego. - Nie jesteś człowiekiem, nie masz serca, ani sumienia - zwróciła się do mordercy, pokazując mu zdjęcia Iwony oraz Wiktorii Weroniki. Jej zdaniem, mordercy musiał ktoś pomagać.
Nie chciał zabić córki?
Wczoraj w sądzie wykrystalizowała się linia obrony przyjęta przez oskarżonego i jego obrońcę. Talaga przyznaje się do zamordowania Iwony B., usiłuje natomiast dowieść, że śmierć córki nie była jego zamierzeniem, a więc nie jest to zabójstwo z premedytacją. - Woziłem w samochodzie Wiktorię Weronikę i zastanawiałem się, co z nią zrobić. Myślałem, aby oddać ją zakonnicom w Pleszewie - mówił wczoraj. - Nie przewidziałem śmierci dziecka.
Zdaniem prokuratora A. Mieloszyka, oskarżony przeszedł badania, które potwierdziły jego pełną poczytalność tragicznego dnia. Dowodzi także tego zacieranie przez Talagę śladów morderstwa.
- Dorosły mężczyzna, student, musiał sobie zdawać sprawę, iż dziewczynka nie przeżyje - powiedział nam po rozprawie A. Mieloszyk.
Dzisiaj drugi dzień rozprawy. Zeznania złoży dziesięciu świadków, w tym rodzina mordercy. Biegli sądowi zostaną przesłuchani w październiku.
Marcin Konieczny