Bez podatku chyba tylko powietrze
Zbierasz truskawki, myjesz samochody na
skrzyżowaniu ulic, opiekujesz się dziećmi lub ludźmi starszymi,
grasz na ulicy lub malujesz karykatury - od tego, co zarobisz,
musisz zapłacić podatek. Nie ma znaczenia, że to praca sezonowa i
za przysłowiowe grosze - pisze "Gazeta Prawna".
06.07.2005 | aktual.: 06.07.2005 07:42
Zgodnie z przepisami podatkowymi uzyskane w ten sposób pieniądze są przychodem i powinny być opodatkowane oraz wykazane w zeznaniu rocznym. Wakacje sprzyjają podejmowaniu pracy dorywczej. Dla wielu osób to dodatkowe pieniądze, za które mogą wyjechać na upragniony urlop lub wakacje. Częściej jednak taka praca to ważne źródło dochodów.
Przykładem mogą być głuchoniemi. Często spotykamy ich w pociągach. Przychodzą do przedziału, oferując za symboliczną - zależną od naszej dobrej woli - kwotę niewielki podarek. Wydawałoby się, że ten niewielki zarobek nie powinien interesować fiskusa. A jednak podatek zapłacić trzeba. Problem w tym, że najczęściej dorabiający w ten sposób nie zdają sobie z tego sprawy.
Podobnie jest z innymi zajęciami. Wymienić wszystkie oczywiście nie sposób. Z danych, jakie "Gazeta Prawna" uzyskała w izbach skarbowych, wynika jednak, że najczęściej chodzi o dochody z wynagrodzenia za prace sezonowe młodzieży i studentów, np. zbieranie truskawek, mycie okien, wyprowadzanie psów, mycie samochodów na skrzyżowaniu ulic, opiekę nad dziećmi i osobami starszymi, rozdawanie ulotek, uliczną grę na instrumentach muzycznych czy odpłatne malowanie portretów lub karykatur.
Czasem jednak dotyczy to także tak niecodziennych dochodów, jak tych ze zbierania monet na plaży, o czym pisała "Gazeta Prawna" 16 czerwca br. Monika Kopiecka z Izby Skarbowej w Gdańsku wyjaśniła, że interpretacje o opodatkowaniu dochodów osób zbierających monety na plaży, kelnerów, niewidomych itp. wywołały komentarze, z których wynika, jakoby dotychczas podatnikom w ogóle nie było znane pojęcie "inne źródła przychodów". A przecież przepisy o opodatkowaniu wszystkich uzyskanych dochodów są powszechnie znane. Podobnego zdania są także pytani przez "GP" eksperci. (PAP)