Na postoju dla dorożek, wyznaczonym w Rynku Głównym, może stać równocześnie 15 pojazdów. Zezwolenie na działalność ma 30 podmiotów. Odpowiednie umowy przedsiębiorcy podpisują w Wydziale Spraw Administracyjnych. Muszą przy tym okazać numer dorożki, wydany przez Wydział Komunikacji. Na co dzień przytwierdzają go po prawej stronie pojazdu.
Sytuacja dorożkarzy pogorszyła się w tym roku, z chwilą wejścia w życie nowych zasad zarządzania Rynkiem Głównym. Liczbę miejsc postojowych ograniczono, równocześnie liczba zezwoleń na wjazd i postój w Rynku wzrosła z 26 do 30. Tak więc dorożkarze pracują tylko co drugi dzień.
Jednak nie wszyscy. Jak wynika z informacji pracowników Wydziału Komunikacji, niektórzy codziennie wożą turystów po mieście. Dysponują dwoma numerami - wystawionymi np. na nazwisko żony i męża - i dwiema umowami. Dorożka, co prawda, jest tylko jedna, ale wystarczy, że wieczorem woźnica odkręci tabliczkę z numerem i w jej miejsce przykręci drugą. Następnego dnia może spokojnie jeździć.
- Ideą regulaminu, określającego kwestie postoju dorożek w Rynku jest to, żeby każdy miał tam równy dostęp - mówi Wiesław Szanduła, koordynator stanowisk ds. licencji i zaświadczeń na transport zbiorowy w Wydziale Komunikacji UMK.
Hologramy mają być receptą na kombinatorów. - Przy zrywaniu będą po prostu ulegać zniszczeniu - tłumaczy dyrektor wydziału, Robert Thune.
Sami dorożkarze podchodzą do planów Wydziału Komunikacji z mieszanymi uczuciami.
- Rzeczywiście, urzędnicy mogliby lepiej przypilnować, czy wszyscy mają odpowiednie numery - mówi Konrad Bogacz ze Stowarzyszenia Dorożkarzy Krakowskich. - Zależy, jak hologram będzie wyglądał i ile trzeba będzie za niego zapłacić.
Wydział Komunikacji uspokaja woźniców. Możliwe jest, że hologramy zostaną sfinansowane przez gminę.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy miałoby zostać wprowadzone nowe oznakowanie dorożek. Nastąpi to najwcześniej w przyszłym roku. Potrzebne są bowiem stosowne regulacje prawne, kilka miesięcy zajmie również wyłonienie wykonawcy hologramów i ich produkcja.
Anna Kajtoch
