Berlusconi zawarł ugodę z napastnikiem
Premier Silvio Berlusconi zawarł ugodę z mieszkańcem Mantui, który w sylwestra rzucił w niego statywem aparatu fotograficznego, powodując niewielkie obrażenia. Szef rządu zadzwonił do napastnika, gdy otrzymał od niego list z przeprosinami.
04.01.2005 | aktual.: 04.01.2005 16:35
Pokój zawarty - powiedział Berlusconi po rozmowie telefonicznej z 28-letnim murarzem Roberto Dal Bosco, który w liście, tak jak zapowiadał, przeprosił go za napaść na Piazza Navona w Rzymie. Jak poinformowała włoska agencja prasowa ANSA, rozmowa była grzeczna, a w jej trakcie Dal Bosco podał słuchawkę swojej matce.
Niech pani będzie spokojna. Nie skieruję pozwu do sądu, nie złożę doniesienia. Dla mnie ta sprawa jest zamknięta - miał według ANSY powiedzieć szef rządu matce młodego mężczyzny, który zaraz po ataku na premiera przyznał, że popełnił głupotę i żałuje swego czynu. Rzucając statywem w Berlusconiego krzyczał natomiast, że go nienawidzi.
Berlusconi zaproponował Roberto Dal Bosco, by spotkali się w Rzymie. Kiedy następnym razem będzie pan w Wiecznym Mieście, proszę zadzwonić. Będziemy mogli dzięki temu spotkać się i spojrzeć sobie w oczy. Zrozumie pan, że nie chcę nikogo skrzywdzić - mówił premier.
Napaść na Piazza Navona w sylwestrowy wieczór wywołała ożywioną polemikę wśród włoskich polityków. Przedstawiciele rządzącej koalicji w ostrych słowach skrytykowali rzymskich sędziów, którzy podjęli decyzję o zwolnieniu Dal Bosco z aresztu zaledwie po 19 godzinach od napadu.
Kulminacją zażartych sporów była wypowiedź znanego włoskiego poety, od niedawna dożywotniego senatora, 90-letniego Mario Luzi, który porównał Berlusconiego do Mussoliniego i wyraził opinię, że premier "sam szukał guza". Na Luziego, który zasłynął jako twórca hermetycznej poezji, spadły gromy, przede wszystkim ze strony rządzącej centroprawicy.
Sylwia Wysocka