Berlusconi nie boi się ludzi
Premier Włoch Silvio Berlusconi, który wrócił do zdrowia i pracy po miesięcznej rekonwalescencji w rezultacie ataku niezrównoważonego mężczyzny, zapewnił, że nie zamierza zmieniać swych przyzwyczajeń i nie będzie unikał bezpośrednich kontaktów z ludźmi. 13 grudnia po wiecu w Mediolanie Berlusconi został uderzony w twarz ciężką miniaturką tamtejszej katedry. Doznał m.in. złamania kości nosowej.
13.01.2010 11:50
Po powrocie do Rzymu Berlusconi dwukrotnie spacerował już po ulicach i rozmawiał z ludźmi, pozował do zdjęć i żartował, zaglądał także do sklepów. Towarzyszyła mu wzmocniona w ostatnim czasie ochrona osobista.
Dziennik przypomina, że jeszcze w czasie kuracji premier dał wyraźnie do zrozumienia swym współpracownikom, że nie ma najmniejszego zamiaru, ze względów bezpieczeństwa, zmieniać swych nawyków.
Po kolejnym spacerze po Wiecznym Mieście wyjaśnił jednemu z dziennikarzy: "polityka na tym polega, nic się nie zmieniło, będę dalej witać się z panem i obywatelami włoskimi bez żadnego strachu".
- Na podstawie licznych dowodów serdeczności, które otrzymałem, sądzę, że Włosi są coraz bardziej bliżej mnie - stwierdził szef rządu.