Polska"Benedyktyńskie" śledztwo w sprawie automatów Skórki

"Benedyktyńskie" śledztwo w sprawie automatów Skórki

Warszawska Prokuratura Apelacyjna zbada
prawidłowość umorzenia w 1998 r. śledztw dotyczących firmy Macieja
Skórki Nowapol i wstawiania przez nią do pubów i restauracji
automatów do gry - poinformował rzecznik prokuratury
Zbigniew Jaskólski.

27.01.2004 | aktual.: 27.01.2004 18:03

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że w latach 1997-98 m.in. prokuratura rejonowa Warszawa-Praga Południe i prokuratury z Lublina i Siemianowic Śląskich prowadziły postępowania dotyczące Nowapolu - firmy Skórki wstawiającej do pubów i restauracji automaty do gier hazardowych.

Według dziennika, firma nie miała wymaganych prawem zezwoleń na tego typu działalność. Skórka tłumaczył się jednak tym, że dostarczane przez jego firmę automaty nie są hazardowe, a zręcznościowe. Na poparcie tego przedstawiał opinie techniczne wystawiane m.in. przez pracowników Politechniki Warszawskiej i Wojskowej Akademii Technicznej.

Prokuratury z Lublina i Siemianowic Śląskich poprosiły o opinię w tej sprawie resort finansów. Jak napisali dziennikarze "GW", były one jednoznaczne. Uznano, że "Nowapol prowadzi hazard bez zezwolenia, a opinie techniczne o niczym nie rozstrzygają, a na dodatek są błędne". Obie prokuratury przesłały zebrane materiały do prokuratury Praga Południe, gdyż Nowapol miał w tej dzielnicy siedzibę. Prokurator z Pragi umorzył jednak zarówno postępowanie prowadzone przez warszawską prokuraturę (nie weryfikując "opinii technicznych" w MF), jak i śledztwa z Lublina i Siemianowic.

Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik, pytany we wtorek, czy ujawnione przez "GW" wątki będą sprawdzane w ramach postępowania prowadzonego przez gdańską Prokuraturę Okręgową, zapewnił, że wszystkie możliwe wątki, ujawniane w tej sprawie, będą badane.

"To będzie długie, żmudne, benedyktyńskie śledztwo. Jeszcze bardzo dużo przed nami" - dodał Olejnik.

Od grudnia 2003 r. gdańska prokuratura sprawdza, czy doszło do nieprawidłowości przy pracach legislacyjnych nad ustawą o grach losowych. Rozpatrywany przez nią materiał dowodowy wyłączono do odrębnego postępowania z umorzonej 23 grudnia sprawy rzekomego przyjęcia w 2002 r. przez posła SLD Jerzego Jaskiernię 10 mln dolarów w związku z tą ustawą.

Śledztwo w sprawie "łapówki za ustawę" zostało wszczęte pod koniec sierpnia 2003 r. po doniesieniu byłego posła Samoobrony (obecnie Polska Racja Stanu)
Zbigniewa Nowaka. Utrzymywał on, że słyszał, jakoby poseł Jaskiernia miał przyjąć 10 mln USD w zamian za uchwalenie przez Sejm ustawy o grach losowych z zapisami korzystnymi dla właścicieli automatów do takich gier. W charakterze świadków przesłuchano kilkadziesiąt osób. Nikomu nie postawiono zarzutów.

Sprawa stała się głośna, gdy na początku grudnia media, m.in. "Rzeczpospolita", podały, iż "wiarygodna i ciesząca się wysoką pozycją społeczną osoba" była świadkiem rozmowy między Holendrem Arno van Dorstem, lobbystą związanym z producentami automatów do gier, a prokuratorem, byłym szefem Prokuratury Krajowej Andrzejem Kauczem. Holender miał się żalić Kauczowi, że "z ustawą (o grach losowych) nic się nie dzieje, chociaż Jaskiernia dostał 10 mln dolarów".

Poseł Jaskiernia zaprzecza temu. Twierdzi, że cała ta sprawa to "brednia, kompletna bzdura, rozgrywana przez środowiska, które utraciły monopol w zakresie gry na automatach".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)