Belgia oburzona żartem państwowej telewizji
Z oburzeniem belgijskich przywódców politycznych spotkała się półgodzinna mistyfikacja w programie państwowej telewizji RTBF we francuskojęzycznym regionie Belgii. Telewizja przerwała ramówkę, żeby podać, że północna, flamandzkojęzyczna część kraju właśnie ogłosiła niepodległość.
14.12.2006 12:10
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/belgia-oburzona-zartem-telewizji-6038715772355201g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/belgia-oburzona-zartem-telewizji-6038715772355201g )
Belgia oburzona żartem telewizji
Telewizja RTBF podała, że "flamandzki parlament jednogłośnie ogłosił niepodległość Flandrii", a król Albert i królowa Paola opuścili kraj wojskowym samolotem. Pokazano nieostre zdjęcia ludzi idących do samolotu na wojskowym lotnisku pod Brukselą i tłumek zwolenników monarchii demonstrujących przed pałacem królewskim.
Władze regionalne żądają śledztwa
Kiepski dowcip w złym guście - powiedział o programie nadanym w czasie największej oglądalności rzecznik premiera Guy Verhofstadta, Didier Seeuws. Podkreślił, że "zadaniem nadawców publicznych jest poprawne informowanie, a nie wprowadzanie zamętu".
Nadawca twierdzi, że w ten sposób chciał podkreślić, jak bardzo potrzebna jest debata o przyszłości Belgii. Położona na północy flamandzka cześć kraju - Flandria - mówi językiem flamandzkim (ok. 6 mln ludzi), zaś południowa Walonia - francuskim (ok. 4,5 mln ludzi). Od około 20 lat, dzięki dużej autonomii obu regionów, panuje względny "spokój lingwistyczny".
Frankofońskie władze regionalne zażądały przeprowadzenia dochodzenia w sprawie zmistyfikowanej wiadomości, którą o godzinie 20.22 przerwano nadawany program. Minister ds. mediów Fadila Lanaan powiedziała, że wezwie na dywanik kierownictwo RTBF w związku ze "skandaliczną" wiadomością. Frankofońska pani minister dodała, że "kwestionuje także etykę zawodową dziennikarzy, którzy program ten opracowali".
Przywódca francuskojęzycznej partii socjalistycznej Elio di Rupo powiedział, że reportaż o zamachu stanu podważa przyszłość belgijskiej monarchii, którą uważa się za spoiwo dwujęzycznego państwa.
Walonia darmozjadem?
Niepodległość dla Flamandów nie jest palącą kwestią polityczną. Podnosi ją jedynie skrajnie prawicowa partia Interes Flamandzki, która opowiada się przeciwko państwu wielokulturowemu i uważa Walonię za darmozjada, żyjącego dzięki szczodrości północnej część Belgii.
Przywódca tej partii Frank Vanhecke tłumaczy, że "od dziesięcioleci wolnorynkowo nastawieni Flamandowie wspierają finansowo Walonię zdominowaną przez socjalistów. Belgijska konstytucja daje frankofonom 50% władzy politycznej i prawo weta w ważnych sprawach, co sprawia, że francuskojęzyczni zachowują się, jakby byli większością. Flamandowie mają tego dość".
W sondażach za partią Interes Flamandzki opowiada się jedna czwarta mieszkańców Flandrii.