"Będziemy zmuszeni włączyć się konflikt". Zaskakujące słowa polskiego ambasadora

- Albo Ukraina dzisiaj obroni niepodległość, a jeśli nie, będziemy zmuszeni, by włączyć się w ten konflikt - stwierdził ambasador RP we Francji Jan Emeryk Rościszewski. Jak dodał, jeśli zagrożone będą "nasze naczelne wartości" to "nie będziemy mieli wyboru". Słowa polskiego dyplomaty wywołały sporo kontrowersji w sieci. Ambasada w Paryżu wydała w sprawie oświadczenie.

"Będziemy zmuszeni włączyć się w konflikt". Zaskakujące słowa polskiego ambasadora. Na zdjęciu Jan Emeryk Rościszewski
"Będziemy zmuszeni włączyć się w konflikt". Zaskakujące słowa polskiego ambasadora. Na zdjęciu Jan Emeryk Rościszewski
Źródło zdjęć: © PAP
oprac. MRM

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ.

Ambasador Rościszewski w sobotę był gościem francuskiej telewizji informacyjnej LCI. Na antenie komentował decyzję polskich władz dot. przekazania Ukrainie myśliwców MiG-29.

"Nie będziemy mieli wyboru". Rościszewski o wojnie w Ukrainie

- To nie NATO, nie Polska, nie Francja, nie Słowacja zwiększają napięcie. Rosja zaatakowała Ukrainę, Rosja prowadzi inwazję, zabija ludzi, porywa ukraińskie dzieci - podkreślał polski ambasador.

- Więc albo Ukraina dzisiaj obroni niepodległość, a jeśli nie, będziemy zmuszeni, by włączyć się w ten konflikt, bo nasze naczelne wartości, które są fundamentem naszej cywilizacji, są zagrożone, więc nie będziemy mieli wyboru - zaznaczył Rościszewski.

O te słowa "Fakt" zapytał wiceszefa polskiej dyplomacji Pawła Jabłońskiego. Wiceminister "przyznał, że na razie z wypowiedzi polskiego dyplomaty słyszał tylko pojedyncze zdania" i "musiałby zapoznać się z całym kontekstem rozmowy". "Zaznaczył jednak, że Polska zawsze może stać się celem agresywnych zapędów Rosji" - podkreślił dziennik.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jednak jeżeli my jesteśmy państwem, które jest na jakiejś liście celów Rosji, może nie na pierwszym miejscu, ale gdzieś tam bardzo wysoko, to jest oczywiste, że takie zagrożenie istnieje. Jeśli Rosja miałaby taką możliwość, to by atakowała inne państwa. I to nie jest kwestia, że my się do jakiejkolwiek wojny chcemy włączyć, tylko że po prostu możemy być ofiarą ataku. I sądzę, że raczej o to chodziło ambasadorowi - przekazał Jabłoński w rozmowie z "Faktem".

Inaczej sprawę komentuje dr hab. Maciej Gdula, poseł Lewicy, członek sejmowej komisji spraw zagranicznych. "Ambasador polski we Francji mówiący o tym, że wejdziemy do wojny z Rosją jeśli tylko Ukraina nie będzie dawać sobie rady zdecydowanie przekracza swoje uprawnienia i powinien być po prostu odwołany ze stanowiska" - oświadczył w mediach społecznościowych.

"Bardzo niebezpieczna i nieodpowiedzialna wypowiedź obecnego ambasadora RP we Francji. Facet nie ma zielonego pojęcia o wojnie i dlatego wygaduje takie głupoty. Panie premierze Morawiecki, zróbcie coś z tym człowiekiem, póki nie jest za późno" - ocenił Adrian Tomaszkiewicz, weteran misji zagranicznych NATO w Afganistanie i Kosowie, członek PO.

Co powiedział Rościszewski? Ambasada wydała oświadczenie

W niedzielę późnym popołudniem służby prasowe ambasady RP we Francji wydały w sprawie oświadczenie. W tekście stwierdzono, że wypowiedź Rościszewskiego jest "interpretowana w oderwaniu od kontekstu, w jakim została wygłoszona".

"W trakcie półgodzinnej rozmowy (...) Rościszewski przekonywał o konieczności udzielania wsparcia Ukrainie przez sojuszników. Mówił także o groźbie jaką dla Europy i europejskich wartości stanowi Rosja. Dokładne wysłuchanie całości rozmowy pozwala zrozumieć, że nie było w niej zapowiedzi bezpośredniego zaangażowania się przez Polskę w konflikt, a jedynie przestrzeżenie przed konsekwencjami, jakie może mieć porażka Ukrainy - możliwość zaatakowania lub wciągnięcia do wojny przez Rosję kolejnych krajów Europy Środkowej - krajów bałtyckich i Polski" - czytamy w oświadczeniu.

Polscy dyplomaci we Francji przypominają, że przed takim scenariuszem "przestrzegał prezydent Lech Kaczyński". "Wypowiedź ambasadora Rościszewskiego wpisuje się w tę analizę i w tym znaczeniu należy rozumieć przytaczany kilkusekundowy fragment wypowiedzi" - przekazano.

Jak zaznaczono, "w innych fragmentach ambasador jasno mówi, że Polska nie jest w stanie wojny, ale robi wszystko, aby pomóc Ukrainie obronić się w tym konflikcie". "Doszukiwanie się sensacyjnej wypowiedzi, niewpisującej się w konsekwentnie podejmowanie od roku działa Polski (...), należy rozważać w kategoriach złej woli" - zakończono.

Jan Emeryk Rościszewski objął stanowisko polskiego ambasadora we Francji w kwietniu 2022 roku. Wcześniej związany był z branżą bankową i ubezpieczeniową. Przez kilka lat pracował w PKO Banku Polskim, którym przez parę miesięcy 2021 roku był prezesem zarządu. W latach 2012-2016 pełnił funkcję wiceprzewodniczącego komisji rewizyjnej Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Źródło: LCI/"Fakt"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiefrancjaambasador
Wybrane dla Ciebie