Będzie wniosek o unieważnienie wyborów. "Mieliśmy 8%"
Janusz Korwin-Mikke zapowiedział na antenie Polsat News, że zwróci się do Sądu Najwyższego o unieważnienie wyborów. Dowodził, że w sondażach poparcie dla Nowej Prawicy wynosiło 8%, podczas gdy partia Janusza Palikota miała wówczas zaledwie 4%. Dodał, że w wyniku informacji o kłopotach z zarejestrowaniem list w całym kraju, nawet w okręgach, w których listy były zarejestrowane, wyborcy nie oddali głosu na jego ugrupowanie.
Sondaż, na który powoływał się Janusz Korwin-Mikke był "robiony przez pana Palikota".
- W wyniku tego, że poszła informacja, że my nie startujemy, że przegraliśmy w sądzie, że nie można na nas głosować, to nawet w tych okręgach gdzie można było na nas głosować ludzie nie wiedzieli, że mogą na nas głosować - mówił Janusz Korwin-Mikke w Polsat News.
Dodał, że zwróci się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, żeby "wyjaśnił czym właściwie jest Państwowa Komisja Wyborcza". - Bo nie wiadomo czy to jest organ administracji - mówił Korwin-Mikke. Gdyby tak było, to - jego zdaniem - "w tym momencie powinien decydować Wojewódzki Sąd Administracyjny, ale on oświadczył, że to nie była decyzja administracyjna i nie jest kompetentny".
Szef Nowej Prawicy zastanawia się, kto w takim razie jest kompetentny, bo "zgodnie z konstytucją każda decyzja władz podlega kontroli sądowej". - Sąd Najwyższy powiedział, że nie może, WSA mówi, że nie może, no to nie wiem - sąd rodzinny, opiekuńczy? - ironizował.
Przeczytaj też: Ostra krytyka lidera listy, "to przez niego przegraliśmy"