Będzie mniej połączeń kolejowych w Wielkopolsce?
PKP nie mogą dogadać się z Urzędem Marszałkowskim, a cierpią na tym Wielkopolanie. Jeśli samorząd nie dopłaci do niektórych połączeń, trudniej będzie dojechać do Poznania, Wągrowca, Gniezna, Piły. Co zrobią dojeżdżający tam do pracy?
07.03.2006 | aktual.: 07.03.2006 09:48
Czy po 1 kwietnia z rozkładów jazdy PKP zniknie część pociągów? - Chcemy, by wszystkie nadal kursowały- mówi Jerzy Kriger z Urzędu Marszałkowskiego. Tylko, że urząd chce oszczędzać na dopłatach do nierentownych zdaniem PKP połączeń, a kolej - chce je likwidować.
Zniknie połowa?
Najbardziej narażone na likwidację są połączenia: Piła - Bydgoszcz, Leszno - Głogów oraz Jarocin Kąkolewo - Gniezno. Ale kolejarze twierdzą, że do końca nie wiedzą, gdzie nastąpią ograniczenia. Jeśli nie doszłoby do porozumienia między PKP a urzędem marszałkowskim, zawieszone może zostać 152 z 385 pociągów. Wtedy problem z dojazdami miałoby około 12 tys. pasażerów w Wielkopolsce! Żadna ze stron tego nie chce. - Negocjujemy tylko możliwość kursowania wszystkich pociągów - mówi Jerzy Kriger z Urzędu Marszałkowskiego. Jeszcze do niedawna kolejarze uważali, że za ich usługę samorząd województwa powinien dopłacić jeszcze 32 mln zł. - Będziemy się starali wycofać jak najmniej pociągów - mówi Ryszard Cebulski, pełnomocnik PKP PR.
Niech likwidują inne
- Kolejarze zmniejszyli swoje żądania - twierdzi Przemysław Smulski z zarządu województwa. PKP zaprzecza. - Nie zmniejszyliśmy. Inaczej zestawiliśmy składy pociągów. Mniej zapłacimy za dostęp do torów, bo zarządzający nimi otrzyma pieniądze z innych źródeł- mówi Marek Nitkowski z zarządu PKP. To inne źródło to pieniądze z budżetu centralnego, jakie przekaże kolejarzom Ministerstwo Infrastruktury. - Jeśli mają zmniejszać liczbę pociągów, to niech wyeliminują kursujące między godz. 11 a 12. Tymi jeździ najmniej ludzi. Popołudniowe i wieczorne muszą zostać. Jazda autobusem dla mnie byłaby kłopotliwsza - mówi Hanna Łuczkiewicz z okolic Szamotuł.
PKP PR podpisała już umowy z województwami: lubuskim, zachodniopomorskim, podlaskim, lubelskim, podkarpackim, mazowieckim, warmińsko-mazurskim. Każde z tych województw zapłaciło PKP PR tyle, ile spółka zażądała. Były to kwoty wyższe niż przed rokiem. Wielkopolskie czeka.
Robert Domżał