Będzie jeszcze przystojniejszy
Chirurg plastyczny opatrzyła rany chłopca spod Złotoryi, którego tydzień temu pogryzł pies. Odtworzenie powieki i wargi u Piotrusia Kłobuckiego, którego pogryzł pies, może potrwać nawet dwa lata. Zajmie się tym za darmo doktor Katarzyna Stelczyk. Zrobi to na prośbę naszej gazety.
08.02.2007 | aktual.: 08.02.2007 08:32
Do prywatnej kliniki chirurgii plastycznej Dr Stelczyk Clinic na Krzykach mały pacjent przyjechał z mamą przedwczoraj. Był blady jak ściana, ale uśmiechnięty. Czy dostanę narkozę? – pytał. Przy zabiegu wystarczyło jednak znieczulenie miejscowe. Dr Katarzyna Stelczyk przemyła rany spirytusem i wodą utlenioną. Zdjęła kilka szwów i obejrzała odgryzioną powiekę. Chłopiec wszystko wytrzymał. Wie, że przez te dwa lata będzie trudno, ale brat mu powiedział: Po wszystkim będziesz jeszcze przystojniejszy.
Najbardziej będziemy musieli powalczyć z powieką – przyznaje dr Stelczyk. Mam kilka pomysłów, jak ją odtworzymy. Na razie jednak trudno mówić, jak dokładnie to zrobimy i skąd weźmiemy skórę do rekonstrukcji. Blizna może się bardzo obkurczyć, deformując powiekę albo zrobić się sztywna i gruba. To wszystko się jeszcze okaże. Ale rany goją się bardzo dobrze– stwierdza.
Piotruś pochodzi ze Starej Kraśnicy spod Złotoryi. Chodzi do czwartej klasy. Gdy w sobotę tydzień temu spadł śnieg, poszedł z kolegami na sanki. Kiedy ciągnął sanki pod górę, zaatakował go pies sąsiada. Gryzł w tył głowy, potem złapał za prawe ucho i powiekę. Koledzy widząc, co się dzieje, pobiegli do właściciela psa. Zanim jednak ten się zjawił, rozjuszone zwierzę zdążyło wbić zęby w wargi chłopca i drasnąć kłem lewy policzek. Sąsiad bardzo przepraszał i wziął całą winę na siebie – opowiada Halina Kłobucka, mama Piotrusia.
Podobno pies od dawna był agresywny. Dzień przed tym, jak rzucił się na Piotrusia, miał zaatakować innego chłopca. Ale został w porę odgoniony. Właściciel zamierza go uśpić. Laryngolodzy ze Złotoryi zszyli rany Piotrka. Chłopiec spędził tam w szpitalu tydzień. W poniedziałek przyjechał do domu. Od razu zjadł całą czekoladę, bo bardzo lubi słodycze. Nie mógł pograć na komputerze, bo jest właśnie w naprawie. Ale towarzystwa chętnie dotrzymywał mu starszy brat Paweł. Całe popołudnie grał z nim w makao. Tak się przejął, że nie poszedł na studniówkę, choć miał już za wszystko zapłacone – opowiada wzruszona mama. Wolał być przy Piotrusiu.
W chwili ataku
Osoba zaatakowana powinna ukucnąć, założyć ręce za głowę, głowę schować między nogami. Nie uciekać. Psa można opanować, wylewając na niego wiadro wody, rzucając w niego łańcuchem, zarzucając koc lub siatkę. Z agresorem trzeba postępować zdecydowanie. Właściciel nie powinien usypiać psa przez dwa tygodnie. W tym czasie zwierzę należy obserwować, by stwierdzić, czy nie jest chore na wściekliznę.
Anna Gabińska