Będzie gorąco w służbie zdrowia
Od 900 do 1200 zł brutto zarabia pielęgniarka w Zachodniopomorskiem. Choć rząd obiecał 30-procentową podwyżkę, pensje sióstr wzrosną niewiele - uprzedza
"Głos Szczeciński".
23.08.2006 | aktual.: 23.08.2006 06:53
To, jaką podwyżkę dostanie pracownik służby zdrowia, zależy od tego, gdzie pracuje. Okazuje się, że 30% podwyżki, o które walczyłyśmy, nie będzie naliczane od podstawy wynagrodzenia!- mówi Alicja Pelkowska, wiceprzewodnicząca Szczecińskiej Izby Pielęgniarek i Położnych. - Liczyć będą się koszty pracy. Te zaś są inne w szpitalu powiatowym i klinice. Nie ma więc co liczyć na duże kwoty.
Zenon Czajkowski, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Szczecinie przyznaje, że na razie nie wie dokładnie, ile pieniędzy dostanie na obiecane przez rząd podwyżki. Dlatego nie potrafi powiedzieć, o ile wzrosną pensje jego pracowników. W niektórych placówkach zrobiono już jednak wstępne szacunki.
Opierając się na dotychczasowych informacjach obliczyłem, że tegoroczne pensje pracowników wzrosną o około 20%- mówi Ryszard Grzesiak, dyrektor szpitala w Pyrzycach. Ale te obliczenia mogą się zmienić. Jeszcze w tym tygodniu dyrektorzy szpitali mają poznać szczegóły dotyczące podwyżek. Niektórzy z dyrektorów wątpią jednak, czy dostaną jakiekolwiek pieniądze.
Jacek Podolski, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie mówi otwarcie, że triki, jakie zastosowało ministerstwo i NFZ sprawią, że pracownicy służby zdrowia nie dostaną 30-procentowych podwyżek. Spodziewać się można, że nie będzie rzetelnej wyceny świadczeń zdrowotnych. Podejrzewam, że będą duże rozbieżności między placówkami- mówi Jacek Podolski. Nie wyklucza, że pracownicy służby zdrowia będą protestować. Tylko jak?- zastanawia się. - To, co robiliśmy na wiosnę, okazało się mało skuteczne.
Ewa Hnat, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych nie ma wątpliwości, że protest będzie. Będę odradzała koleżankom strajk głodowy. Być może zorganizujemy strajk okupacyjno-rotacyjny - mówi Ewa Hnat. (PAP)