Będzie apelacja w sprawie zabójcy 18‑latki z Wielunia
W drugiej połowie września Sąd Apelacyjny w
Łodzi rozpatrzy apelację w sprawie 23-letniego Karola K.,
oskarżonego o zabójstwo 18-letniej Darii - uczennicy Katolickiego
Liceum Ogólnokształcącego w Wieluniu (Łódzkie). W kwietniu sąd w
Sieradzu skazał go na karę 25 lat więzienia.
Jak poinformowała rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Łodzi Elżbieta Łopaczewska, odwołanie od wyroku złożyła obrona oskarżonego, która chce skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia. Termin apelacji wyznaczono na 20 września.
Do tragedii doszło 4 września ub. roku. Daria przyszła rano do szkoły na inaugurację roku szkolnego. W budynku pojawił się także jej były chłopak - Karol K. Mężczyzna, który był absolwentem tego liceum, chciał złożyć jej życzenia urodzinowe; dziewczyna kilka dni wcześniej skończyła 18 lat. W szkole doszło między nimi do kłótni, ponieważ dziewczyna chciała ostatecznie zakończyć tę znajomość.
Jak ustalono, gdy uczennica wychodziła z budynku, mężczyzna na schodach szkoły wyciągnął nóż i zadał jej z dużą siłą trzy ciosy - dwa w plecy i jeden w serce. Pomimo natychmiastowej pomocy ranna dziewczyna zmarła.
Po pewnym czasie 23-latek zatelefonował na policję i powiedział, że to on "pobił dziewczynę". Został zatrzymany i trafił do aresztu. W śledztwie nie przyznał się do zabójstwa. Opowiadał o znajomości z Darią, utrzymywał, że uderzył dziewczynę, ale nie miał przy sobie żadnego narzędzia.
Proces miał charakter poszlakowy. Po zabójstwie nie znaleziono narzędzia zbrodni. Miesiąc po tragedii śledczym podrzucono nóż, na którym jednak nie było żadnych śladów. Według biegłego, mogło to być jednak narzędzie zbrodni. W procesie zeznawało kilkudziesięciu świadków, m.in. koledzy zamordowanej; nikt jednak nie widział samego momentu zadawania ciosów.
Zdaniem sieradzkiego sądu, wina oskarżonego nie budziła wątpliwości. Świadkowie widzieli, że mężczyzna wychodził ze szkoły razem z Darią i był obok niej, dopóki ona nie upadła na schodach. Według sądu, Karol K. nie mógł pogodzić się z tym, że dziewczyna od niego odeszła. Z opinii biegłych wynika, że oskarżony w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny; nie był pod wpływem alkoholu czy narkotyków i wiedział, co robił. Sąd nie wymierzając oskarżonemu dożywocia, wziął pod uwagę jego młody wiek, uznając, że powinien mieć szansę na resocjalizację.
Tragedia zbulwersowała opinię publiczną; wstrząsnęła szkołą i całym Wieluniem. Po zabójstwie, zamiast lekcji dyrektor szkoły, nauczyciele oraz psychologowie rozmawiali z młodzieżą. Przed wejściem do szkoły młodzież i mieszkańcy palili znicze. Kilka dni po zabójstwie ulicami miasta przeszedł marsz, w którym udział wzięło prawie 3 tys. osób. Odczytano wtedy specjalne przesłanie, w którym młodzież nawoływała, aby nie szukać miłości "która zabija i niszczy".