Będzie ambasada - czy chcą, czy nie
W błyskawicznym tempie wznoszony jest w
centrum Mińska nowy budynek ambasady Iraku. Ale nawet iraccy
dyplomaci nie wiedzą, czy nowe władze ich kraju zechcą mieć na
Białorusi swoich przedstawicieli.
10.05.2003 | aktual.: 10.05.2003 16:32
Budynek ma być jednym z największych spośród mińskich ambasad. Białoruscy autorzy projektu zaplanowali liczne elementy arabskiej architektury. W tej chwili dobudowywane jest drugie piętro.
Zamówienie na budowę złożyła firma Biełmetalenergo, która w czasach rządów Saddama Husajna była faktycznym monopolistą w dostawach białoruskich urządzeń (m.in. traktorów i ciągników) do Iraku.
Budowę rozpoczęto w sierpniu. Prace trwają bez przerwy, a kilka razy w tygodniu ich przebieg kontroluje iracki ambasador w Mińsku Salman Zejdan. Ambasador od dłuższego czasu ukrywa się przed dziennikarzami, choć przed rozpoczęciem wojny w Iraku niemal codziennie przepowiadał w państwowych mediach białoruskich porażkę wojsk amerykańskich.
Jak powiedział dziennikarzom kierownik budowy Aleksandr Glebka, ostatnio firma-wykonawca otrzymała pismo z kancelarii prezydenta Łukaszenki, w którym zalecono, by "obiekt został zakończony bez zbędnych przestojów".
Tymczasem przedstawiciel ambasady irackiej w Mińsku Mustafa Kamil Abur powiedział Radiu Swoboda, że nie można wykluczyć, iż nowym władzom Iraku nie będzie potrzebne przedstawicielstwo dyplomatyczne na Białorusi. Nie wiadomo bowiem, czy nowo wybrany rząd w Bagdadzie zechce nadal współpracować z Mińskiem.
Kilka dni temu lider ugrupowania Narodowe Porozumienie Iraku Ajad Alawi oświadczył, że przyszły rząd iracki będzie współpracować ze wszystkimi państwami z wyjątkiem Francji i Białorusi, które - jego zdaniem - udzielały pomocy wojskowej reżimowi Saddama.