Będą dodatkowe 2 mln zł dla IPN
Na zatrudnienie 40 archiwistów i stworzenie
nowych stanowisk pracy prezes IPN Leon Kieres chce wydać 2 mln zł
przyznane Instytutowi przez rząd w związku z olbrzymim
napływem do IPN wniosków o dostęp do akt od osób z "listy
Wildsteina".
08.02.2005 | aktual.: 08.02.2005 17:57
Nie na wszystkie potrzeby
Kieres powiedział, że przyznane pieniądze nie oznaczają, że wszystkie potrzeby budżetu IPN, który wynosi 93 mln zł, będą zaspokojone, choć przyznał, że właśnie o taką kwotę wnosił do rządu.
Podkreślił, że pieniądze te pozwolą zatrudnić tylko 40 nowych archiwistów; nie wystarczą zaś na stworzenie nowych jednostek organizacyjnych w IPN.
Jak poinformował we wtorek rzecznik rządu Dariusz Jadowski, pieniądze pochodzą z rezerwy ogólnej Rady Ministrów i zostaną przekazane IPN w ciągu najbliższych dni.
Zapobiec paraliżowi
Z wnioskiem do rządu o pomoc finansową dla IPN zwrócił się jego prezes, który wyjaśniał, że chce w ten sposób zapobiec paraliżowi pracy Instytutu w związku z olbrzymią liczbą wniosków o dostęp do akt, składanych przez osoby, które znalazły swe nazwiska na tzw. liście Wildsteina.
W ubiegły piątek w Warszawie wpłynęło 351 wniosków, a w terenowych oddziałach IPN - ponad 500. W poniedziałek w centrali złożono ponad 300 kolejnych wniosków. Jest to znacząca różnica w porównaniu z grudniem, kiedy wpływało kilkanaście wniosków tygodniowo - powiedział PAP Andrzej Arseniuk z biura prasowego IPN
W warszawskiej centrali na ul. Towarowej IPN przeznaczył na przyjmowanie wniosków dodatkowe pomieszczenie na XII piętrze. Do obsługi oddelegowano archiwistów; jest to codziennie 12-14 osób, które zmieniają się rotacyjnie.
Lawina wniosków
Rzecznik rządu podkreślił, że sprostanie tej lawinie wniosków oznacza dla IPN-u ogromne wyzwanie natury organizacyjnej, co z kolei skłoniło do dyskusji o wsparciu Instytutu przez rząd.
Kieres powiedział, że tylko pierwsze osoby z "listy Widsteina", które wystąpiły do IPN, mogą liczyć na odpowiedź w ciągu 2-3 tygodni. W pozostałych sprawach czas oczekiwania będzie się wydłużał w miesiące - dodał.
Według prezesa IPN, na liście inwentarzowej Instytutu, wyniesionej przez Bronisława Wildsteina, jest ok. 164 tys. nazwisk tajnych współpracowników i funkcjonariuszy służb specjalnych PRL oraz tych, których wytypowały one do ewentualnej współpracy (na liście są też osoby mogące być dziś pokrzywdzonymi w myśl ustawy o IPN). Zarazem - wyjaśnił Kieres - jest tam ok. 240 tys. pozycji, gdyż niektóre nazwiska powtarzają się, nawet po kilka razy.
Dotychczas wnioski o nadanie statusu pokrzywdzonego były rozpatrywane w ciągu 2-3 tygodni, przy trudniejszych sprawach - 2- 3 miesięcy. Jak będzie teraz, kiedy liczba wniosków zwiększyła się kilkadziesiąt razy, zależy m.in. - jak powiedział Kieres - od zwiększenia zatrudnienia.
Od lutego 2001 r. do końca stycznia 2005 r. do IPN w całym kraju złożono 17,4 tys. wniosków o dostęp do akt IPN (rozpatrzono już 14,9 tys. z nich). Wnioski można składać w 11 oddziałach IPN w Polsce.
Nowelizacja ustawy o IPN
Pytany przez dziennikarzy Dariusz Jadowski poinformował także, że prezes IPN "dzielił się" z premierem informacjami o pracach nad nowelizacją ustawy o IPN, a także o propozycjach zwiększenia katalogu grup zawodowych podlegających lustracji.
Propozycje zmian ustawy o IPN, które przygotował prof. Andrzej Rzepliński, doradca prezesa IPN, przewidują m. in. łatwiejszy dostęp do akt służb PRL dla pokrzywdzonych oraz możliwość wglądu w teczki dla pracodawców. Projekt nowelizacji lustracji proponuje, by objąć nią także samorządowców, oficerów wojska, policji i Straży Granicznej, ławników, notariuszy, radców prawnych, rektorów wyższych uczelni oraz szefów mediów prywatnych.