Barzani: zamach w Irbilu nie zmieni stanowiska Kurdów
Lider Demokratycznej Partii Kurdystanu, Masud Barzani oświadczył, iż niedzielny zamach terrorystyczny w Irbilu na północy Iraku - gdzie zginęło co najmniej 56 osób a 200 zostało rannych - w niczym nie zmieni stanowiska jego partii w kwestii federalnego systemu kraju.
02.02.2004 07:45
Niedzielny zamach wymierzono w siedziby dwóch rywalizujących ze sobą ugrupowań - Patriotycznej Unii Kurdystanu (PUK) i Demokratycznej Partii Kurdystanu (DPK). W obu budynkach celebrowano z udziałem licznych gości rozpoczynające się w niedzielę muzułmańskie Święto Ofiarne. Oprócz zabitych, ciężko rannych jest co najmniej dwieście osób. Wśród ofiar jest wielu liczących się działaczy kurdyjskich.
Barzani wypowiadał się w poniedziałek w wywiadzie, udzielonym katarskiej stacji telewizyjnej Al-Dżazira. Podobnie jak władze w Bagdadzie, oskarżył o atak bojówki ekstremistycznej organizacji Ansar al-Islam, związanej z Al-Kaidą Osamy bin Ladena.
Zdaniem większości obserwatorów, zamachy w Irbilu wpłyną na usztywnienie stanowiska Kurdów irackich, domagających się federalnego chrakteru państwa, łącznie z przyznaniem szerokiej autonomii regionom kurdyjskim na północy kraju. Jak pisze w poniedziałek agencja Associated Press, takie żądania wywołają z pewnością ostry sprzeciw arabskich mieszkańców Iraku a także licznie reprezentowanych na północy kraju Turkmenów, również obawiających się dominacji kurdyjskiej. Stawką jest tu integralność terytorialna Iraku a także kontrola nad źródłami ropy naftowej, znajdującymi się na ziemiach Kurdów - podkreśla AP.
DPK i PUK kontrolują kurdyjską strefę autonomiczną w północnym Iraku, pozostającą pod ochroną USA, od wojny w Zatoce Perskiej z 1991 r. Bojownicy wywodzący się z obu ugrupowań, tzw. peszmergowie, walczyli u boku Amerykanów w wojnie z reżimem Saddama Husajna.
Irbil leży około 325 kilometrów na północ od Bagdadu.