Bary znikną ze szpitali
Do końca roku z zakładów opieki zdrowotnej
muszą zniknąć konkurencyjne, prywatne gabinety lekarskie. Z
publicznych szpitali i przychodni mogą zniknąć także sklepiki,
bary i punkty usługowe - pisze "Głos Szczeciński".
13.06.2006 | aktual.: 13.06.2006 09:43
Tak wynika z obowiązującej od niedawna ustawy. Oznacza to, że prywatne spółki i lekarze nie będą mogli od przyszłego roku używać sprzętu publicznego szpitali do leczenia, za które płacą im pacjenci.
Z takich płatnych usług korzystają osoby, które nie chcą czekać po kilka miesięcy na świadczenia finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia - zaznacza "GS".
Jednak zdaniem prof. Floriana Czerwińskiego, dyrektora ds. lecznictwa szczecińskiej kliniki na Pomorzanach, dzielenie ubezpieczonych pacjentów publicznego szpitala na tych, co mogą zapłacić i tych co nie, jest niesprawiedliwe.
- Po prostu wyrzuca się z kolejki pacjenta, który czeka na badanie opłacane przez fundusz - mówi prof. Florian Czerwiński. - Czasu się nie rozciągnie. Lekarz nie wykona więcej zabiegów. Tracą na tym chorzy, którzy nie mają pieniędzy. Prof. Czerwiński nazwał też fikcją to, że szpitale korzystają na udostępnianiu swoich sal oraz sprzętu prywatnym spółkom i lekarzom.
Są jednak dyrektorzy, którzy z niepokojem myślą o wymogach ustawy. Dla nich istniejące prywatne placówki nie stanowią konkurencji lecz uzupełnienie ofert ich szpitali.
- Mamy w szpitalu prywatny gabinet dermatologiczny i gabinet elektroencefalografii - mówi Jolanta Podolak, dyrektorka Szpitala Miejskiego w Szczecinie. - W szpitalu nie ma oddziału dermatologii ani przychodni dermatologicznej. Szpital nie posiada też sprzętu do wykonywania eeg. W gabinecie prywatnym wykonywane są badania dla pacjentów szpitala oraz z zewnątrz. (PAP)