Bartoszewski: najpierw myśleć, potem ujawniać
Były minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski pisze w "Fakcie", że ma wątpliwości co do propozycji nieograniczonego upublicznienia teczek. Peerelowskie służby specjalne zbierały bowiem na obywateli rozmaite kompromitujące materiały, których ujawnienie dziś niczemu nie służy.
21.01.2005 | aktual.: 21.01.2005 07:57
Mogło się na przykład zdarzyć, że mąż zdradził żonę. I po co teraz to wywlekać? Nieograniczony dostęp do danych osobowych jest niezgodny z konstytucją i ze zdrowym rozsądkiem - podkreśla Bartoszewski.
Zaznacza on, że swoją teczkę widział. I musi powiedzieć, że choć fakty, które zostały w niej zebrane, odpowiadają prawdzie, to ich interpretacja często jest błędna. "To oczywiście nie jest argument przeciw teczkom czy IPN, ale warto pamiętać, że takie przypadki też miały miejsce" - pisze Bartoszewski.
"Żeby było jasne - nie powinniśmy unikać debaty na temat ujawniania teczek. Ale to, co się dziś dzieje, dalekie jest od poważnej dyskusji" - twierdzi Bartoszewski. W jego opinii, Liga Polskich Rodzin na użytek kampanii wyborczej zgłasza zbyt daleko idące propozycje. Z drugiej strony SLD robi wszystko, aby uniknąć ujawniania prawdy. Jeśli zatem miałaby się zmienić ustawa o IPN, to Władysław Bartoszewski wolałby, żeby zmiany wprowadzał przyszły parlament, bo ten jest niezdolny do podjęcia rozważnej decyzji w tej sprawie.