Bartosz Kownacki nie jest jak Bartłomiej Misiewicz. "Nie mam siły na to, żeby balować"
"Skąpy" i "kawaler" - tak został określony były wiceminister obrony narodowej, i to przez siebie samego. Bartosz Kownacki przyznał, że nie musiał brać kredytu, by przekazać nagrodę. Nie wydawał pieniędzy, bo nie miał na to czasu. Nie balował też jak Bartłomiej Misiewicz.
24.05.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kownacki by nie brał kredytu, by oddać nagrodę - Nie musiałem wysupływać na szczęście. Po prostu wystarczyło zlikwidować lokatę. Jestem w tej dobrej sytuacji, że jestem kawalerem. Zlikwidowałem lokatę i przekazałem. (...) Przez dwa lata ciężko pracowałem. Jestem kawalerem i mało miałem okazji do tego, żeby wydawać pieniądze. Jestem z natury skąpy - stwierdził w Radiu Zet.
Podkreślił, że przekazanie nagrody na Caritas dało mu "ogromną satysfakcję" i nie ma żalu, że nie zatrzymał nagrody. Jednocześnie przyznał, że "nigdy to nie jest łatwa sytuacja, jak trzeba się rozstać z jakąś kwotą pieniędzy". Co więcej Kownacki uważa, że "opozycja zainicjowała" sytuację, w której opinia publiczna zaprotestowała przeciwko nagrodom i podwyżce pensji dla parlamentarzystów.
- Jak się pracuje w takim ministerstwie jak Ministerstwo Obrony Narodowej od godziny dziewiątej rano do często 2.00, 3.00, a przynajmniej do okolic jedenastej, dwunastej, to naprawdę nie ma czasu i sił na to, żeby balować i wydawać pieniądze - mówił były wiceminister obrony narodowej. Przypomnijmy, że Bartłomiej Misiewicz, kiedy był rzecznikiem MON, miał czas na imprezy, co zdołał uwiecznić na zdjęciach "Fakt".
Zobacz także
- Nie wiem, co się dzieje z kolegą Misiewiczem, ale po pierwsze jest 10 lat młodszy, każdy wiek ma swoje prawa. Po drugie to jest kwestia tego, jak się organizuje pracę. Ponad 12 godzin dziennie przesiadywałem w MON-ie. Być może on miał więcej siły. Ja nie śledziłem tego, co robił kolega Misiewicz - tłumaczył Kownacki.
Zdrowie prezesa
Kownacki zapewnił, że pod nieobecność Jarosława Kaczyńskiego który przebywa w szpitalu "nic się nie sypie". Jak dodał, "sprawy najważniejsze są cały czas pod kontrolą".
- To nie jest banalne, schorzenie kolana, bo ja od pięciu miesięcy mam dużo mniejszy problem z kolanem i nie potrafię z tego wyjść, i cały czas mam problem i rozumiem, że osoba, która pełni tak ważne funkcje, jest prezesem najważniejszej partii, największej partii w Polsce, musi przygotować się do zabiegu, przejść ten zabieg, przynajmniej tę wstępną rehabilitację przejść i dopiero wrócić do czynnej polityki - mówił.
Źródło: Radio Zet
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl